Adrianna Biedrzyńska po raz pierwszy wyszła za mąż za Macieja Robakiewicza, który jest ojcem jej córki Michaliny. Drugim mężem aktorki był Marcin Miazga, ale i to małżeństwo nie przetrwało próby czasu. Aktorka udzieliła kilku wywiadów, w których zasugerowała, że to właśnie Miazga winny jest rozpadowi ich związku.
Biedrzyńska zaczęła układać sobie życie u boku konferansjera Sebastiana Błaszczaka. Para poznała się w Toronto, do którego aktorka przyleciała służbowo, a Sebastian odbierał ją z lotniska. "Na żywo" donosiło, że uczucie pomiędzy nimi było tak silne, że Błaszczak zostawił w Kanadzie żonę i dwójkę dzieci i przeprowadził się dla Adrianny do Polski.
Para zaręczyła się w 2014 roku, a Adrianna Biedrzyńska zapewniała w wywiadach o swoim wielkim szczęściu. Trzy lata później wyjawiła, że jest już po ślubie z Sebastianem. Znana z serialu "Barwy Szczęścia" aktorka bardzo chętnie dzieli się na Instagramie kadrami ze swojego życia prywatnego. Fani zauważyli, że od kilku miesięcy Adrianna nie publikuje już zdjęć ze swoim mężem. To przyczyniło się do narastających plotek o kryzysie w ich małżeństwie i rozstaniu. Teraz w rozmowie z "Vivą" Biedrzyńska potwierdziła koniec swojego trzeciego małżeństwa.
- Nie tkwię obecnie w żadnym związku i nie mam zamiaru tego robić. Po moich doświadczeniach boję się mężczyzn - wyznała Biedrzyńska.
Aktorka wyjawiła, że kryzys w ich małżeństwie rozpoczął się w 2021 roku. Biedrzyńska wówczas już od roku nie widziała męża, który przebywał w Kanadzie. Przez pandemię i lockdowny podróżowanie między oddalonymi o tysiące kilometrów krajami było bardzo utrudnione. Adrianna gorzko podsumowała swoje życie miłosne.
- Gdy analizuję swoje życie, to dochodzę do wniosku, że nikt nigdy nie kochał Ady, tylko aktorkę Adriannę Biedrzyńską, która była popularna, zawsze dawała sobie radę w życiu i dużo zarabiała. Ale nikt tak naprawdę mnie, Ady, nie kochał - powiedziała smutno.
Aktorka stara się jednak widzieć dobre strony bycia singielką. Cieszy się z tego, że może żyć po swojemu i dodała, że "nareszcie pracuje na siebie i nikogo nie musi utrzymywać".