Ale awantura! Katarzyna Dowbor ostro poleciała po profesorze
Katarzyna Dowbor jest jedną z najbardziej lubianych polskich prezenterek telewizyjnych. Dla wielu fanów stała się także autorytetem moralnym w ważnych, życiowych sprawach. Jako prowadząca program "Nasz nowy dom" Dowbor otaczała potrzebujące rodziny ciepłym słowem, często także radą i towarzyszyła im w najtrudniejszych momentach życia. Nic dziwnego, że pokochały ją za to miliony.
Nie przegap: Profesor Bralczyk będzie miał swój program w telewizji. Już jesienią wystartuje nowy format w TVP
Co oburzyło Katarzynę Dowbor?
Dowbor od lat pokazuje fanom na Instagramie swoje ukochane zwierzęta, które traktuje jak członków rodziny. Prezenterka w swojej posiadłości ma psy, koty, konie... Nic dziwnego, że dziennikarka w końcu postanowiła zabrać głos w głośnej awanturze, którą wywołał prof. Bralczyk. Znany językoznawca, miał powiedzieć, że zwierzęta "zdychają" i tak jest poprawnie w języku polskim. Co na to Dowbor?
- Długo się zastanawiałam, czy zabrać głos w tak bulwersującej sprawie, jak wypowiedź językoznawcy profesora Bralczyka. Jednak nie jestem w stanie udawać, że nic się nie stało. Stało się!!! Zwierzęta nie zdychają, tylko umierają!!! Tak samo czują jak my, cierpią, kochają i umierają jak my!!! - napisała oburzona Dowbor na swoim profilu na Instagramie. - Słowo zdychać jest poniżające, lekceważące i obraźliwe. Trzeba być człowiekiem bez serca i bez empatii, by używać go wobec zwierząt czy ludzi. Mój Benio umarł rok temu i ciągle go opłakuję. Pepe odszedł… umarł i jest w moim sercu. Panie Profesorze, szacunek należy się naszym braciom mniejszym i w tym przypadku w nosie mam poprawność językową!!!
Zobacz też: Wielka psia afera w wyższych sferach! Prof. Jerzy Bralczyk roztrzęsiony: "Mam tego dość"
O co jest ta afera? Fani Dowbor podzieleni
Fani Katarzyny Dowbor zebrali się tłumnie pod jej postem z psem na Instagramie. Jedni w zachwycie dziękują prezenterce za mocne słowa do profesora, inni stają po stronie Bralczyka. Awantura o poprawność językową Polaków trwa w najlepsze.
- Problem polega na tym, ze to ludzie nadali słowu „zdychanie” pejoratywnego znaczenia (negatywnego), a teraz oburzają się, że określenie, że pies zdechł jest poniżające. Prof. Bralczyk wytłumaczył i przedstawił etymologię tego słowa i nie ma w nim nic obraźliwego. Śmierć dotyczy wszystkich, ale z językowego punktu widzenia ludzie umierają, a zwierzęta zdychają - tłumaczy zwolenniczka Bralczyka na profilu Dowbor.
- Zgadzam się z każdym Pani słowem. Język polski się zmienia, nie jest martwym językiem.Czasy także się zmieniły.Tylko Pan profesor Bralczyk tkwi w martwym punkcie...Szkoda, kiedyś Go lubiłam. Nie ma na to mojej zgody.
Polecamy: To nie koniec afery. Bralczyk o dzieciach i polskiej rodzinie. "Dwie osoby plus pies"