Muzyk miał bowiem na sobie kurtkę z ośmioma kotami, co pracownikowi Urzędu Marszałkowskiego Województwa Łódzkiego, który był organizatorem koncertu, jednoznacznie skojarzyło się z ośmioma gwiazdkami, chyli wulgarnym hasłem na Prawo i Sprawiedliwość.
- Okazuje się jednak, że nie wszystkim kotki przypadają do gustu tak, jak choćby mnie, bowiem już po chwili do garderoby przychodzi organizator koncertu z nieformalną (jeszcze) prośbą, by kurtałkę zdjąć, bo kocie zadeczki kłują nieco w oczy. Manager rzecz jasna podchodzi do sprawy, jak dorosły człowiek i oddala niepocieszonego pana, dając wyraźnie do zrozumienia, że ubiór to prywatna kwestia artysty, a koty są na tyle nienachalne, iż nikt o zdrowych zmysłach nie weźmie ich na poważnie - napisał na Facebooku Łukasz Przyborowski, trębacz zespołu Enej. - Przy wejściu na scenę staje ochroniarz (mający za zadanie powstrzymać Kornela przed ewentualnym wtargnięciem w kurtce), wezwany zostaje prawnik - dodał kolega Kondraka.
Tłumaczenie organizatora koncertu
- Zespół, podpisując umowę, zobowiązuje się do przestrzegania zapisów w tej umowie. Był zapis o tym, że w czasie koncertu nie ma mowy o obrażaniu jakichkolwiek grup uczestników koncertu. Było o tym wyraźnie powiedziane, ponieważ te koncerty mają tylko jedno zadanie – promowanie funduszy europejskich – powiedziała w rozmowie z Onetem Magdalena Kamińska, rzeczniczka Urzędu Marszałkowskiego. - Nie mogliśmy dopuścić do tego, żeby ktoś, kto przyszedł na koncert, czuł się obrażony, czuł się upokorzony i to nie ma znaczenia, jaki byłby to symbol. Panowie podpisali umowę, w której się wyraźnie zobowiązali do tego, że nie będą nikogo obrażać i nie będą naruszać żadnych zasad społecznych – dodała Kamińska.
Perkusista kurtkę ostatecznie zdjął i Enej wystąpił w Bełchatowie.