Ósemka uczestników nowej edycji hitu Polsatu "Farma" weszła do programu w świetnych nastrojach. Cztery kobiety i czterech mężczyzn zwiedziło gospodarstwo, w którym spędzą osiem tygodni. Zjedli znalezione na stole jabłka i rozgościli się w domu. Śmiesznie przestało być, gdy do domu wkroczyły prowadzące - Marcelina Zawadzka i Ilona Krawczyńska.
Prowadzące show "Farma" natychmiast wypomniały uczestnikom ich naganne zachowanie. Przed wejściem do programu zostali bowiem poinformowani, że najważniejsze ma być dla nich bezpieczeństwo i komfort zwierząt, którymi muszą się zajmować. W tym sezonie na farmie zamieszkuje konie, krowy, lamy, kozy, kury, a nawet królik. Tymczasem uczestnicy jedynie obejrzeli zwierzęta, a później schowali się w domu, bo... padał deszcz. Nie zapoznali się z instrukcjami opieki nad zwierzętami. Zamiast tego wygłupiali się i opowiadali o sobie. W dodatku, gdy zobaczyli wkurzone miny prowadzących, sądzili, że chodzi o to, że nie zbudowali sobie jeszcze wychodków...
Marcelina Zawadzka nawet nie próbowała ukryć swojego zdenerwowania.
- Ok, słuchajcie. Początek macie strasznie słaby! - zaczęła prowadząca. - Zwierzęta muszą być wyprowadzone i muszą być nakarmione. Wy możecie chodzić głodni. To nie jest dla nas ważne - powiedziała ostro. - Najważniejsze są zwierzęta! - zaznaczyła Zawadzka.
- Mam nadzieję, że zajmiecie się tym terenem i zwierzętami porządnie. Bo jak nie, nie waham się was wyrzucić! - wtórowała jej Ilona.
Najbardziej oberwało się uczestnikowi Adamowi, który zaczął dyskutować z prowadzącymi.
- Widzę, że będzie bardzo ciężko. Jeżeli ktokolwiek - specjalnie lub niechcący - wpłynie na szkodę tych zwierząt, dyscyplinarnie opuści farmę! - zagroziła Ilona Krawczyńska.
- To jest wielki bullshit, bo dlaczego? Jeśli ludzie nie będą zaopiekowani, nie będą mieli siły, żeby opiekować się zwierzętami. Wiec sorry, najpierw człowiek, potem zwierzę. Tak jest w moim świecie, a nie na odwrót - bulwersował się Adam z Bydgoszczy.
Oj, chyba prowadzące będą go miały na oku.