Krzysztof Kowalewski zmarł 6 lutego. Jego śmierć była ogromnym ciosem nie tylko dla jego rodziny. Okazuje się, że wyjątkowo zżyta z aktorem była Agata Kulesza. Gwiazda zdradziła, że gdy tylko dowiedziała się o jego śmierci, od razu pojechała wesprzeć przyjaciółkę. – Spakowałam rzeczy i pojechałam do Suchory, natychmiast u niej byłam i zostałam przez tydzień. Krzysiek również dla mnie był wyjątkowym człowiekiem. Jeździliśmy razem na wakacje. Ona taka śmieszna, mała, żywe srebro, w ogóle nie można za nią nadążyć, i ten niedźwiedź z tyłu: „Kobieto, kobieto – zawsze ją tak tonował – kobieto!”. Mówił, że zazdrości nam naszej relacji, że nie miał takiego przyjaciela – opowiada w „Zwierciadle” Kulesza.
Aktorka lubiła rozpieszczać kulinarnie męża przyjaciółki. Gotowała dla niego na trzy dni przed jego śmiercią. – Pamiętam ostatnie spotkanie. Mówię do Agnieszki: „Zrobię Krzyśkowi kotlety mielone” – bo lubił, a ja robię dobre. Wcześniej strofowała: „Jezu, nie smaż, on nie może smażonego”. Bardzo dbała o jego dietę. Teraz pozwoliła. Siedzieliśmy przy stole, przy tych kotletach, mówię: „Krzysiek, jakoś ta starość jest słabo wymyślona, co?”. Spojrzał na mnie tymi swoimi wodnymi oczami: „Chu..., chu...”. Trzy dni później zmarł. To wielka strata dla nas wszystkich, ale dla Agnieszki niewyobrażalna. Obserwuję, z jaką godnością przechodzi przez żałobę, jaki ma dostęp do swoich emocji. Daje sobie przyzwolenie na tęsknotę. Byli wspaniałą parą – dodaje Agata.