Agata Młynarska nie ukrywa faktu, że poprawia swoją urodę w gabinecie medycyny estetycznej. Dzięki temu prezentuje się świetnie przed kamerami. Nie wstydzi się tego, że zdecydowała się na botoks, gdyż jak uważa, "otwarte mówienie o mądrym korzystaniu z dobrodziejstw medycyny estetycznej jest uczciwe wobec kobiet, nigdy nie krygowałam się, nie udawałam,że moja "uroda" jest wyłącznie zasługą diety i genów". Skąd u dziennikarki wzięła się potrzeba tak otwartego mówienia o "poprawkach" estetycznych? Do takich zwierzeń sprowokowała ją wypowiedź Krzysztofa Gojdzia - na salonach znanego jako "chirurg plastyczny gwiazd".
- Agata Młynarska jako 50+ wyglada wspaniale. Naturalnie. Nie przerabia się. I nigdy nie będzie się przerabiała, przede wszystkim moimi rękoma. (...) Każda pacjentka jak Agata czy Małgosia [Kożuchowska; przyp. red.] jest wizytówką mojej kliniki - Gojdź zachwycał się urodą Młynarskiej podczas wywiadu na jednej z imprez.
To właśnie słowa o wizytówce zadziałały na dziennikarkę jak płachta na byka. Agata Młynarska umieściła na swoim Facebooku długi post, w którym odniosła się do wypowiedzi Gojdzia, po pierwsze ją dementując, a po drugie szczegółowo, opisując zabiegi, którym się poddała. Była prowadząca "Świat się kręci" przyznała, że jakiś czas temu zdecydowała się na botoks w zmarszczkę między brwiami oraz na mezoterapię. Wszytkie te zabiegi wykonuje jednak nie w klinice Gojdzia, a w innym gabinecie. Całość wypowiedzi Agaty Młynarskiej znajdziecie poniżej.
ZOBACZ: Przyszłość Agaty Młynarskiej. Dotrzyma słowa danego mężowi?