Mój dom był kolorowy, artystyczny, nieprzeciętny. Jego normalność wyznaczały zupy pomidorowa czy ogórkowa gotowane codziennie. I wyprawianie nas rano przez mamę do szkoły. Zawsze miałam poczucie, że wychodzę "zaopiekowana", cała reszta to była wielka kotłowanina spraw, spektakli, piosenek.
Bardzo późno kończyło się życie w naszym domu. Mama, aktorka Teatru Rozmaitości, tato, kierownik teatru, wracali około godz. 22. Nasłuchiwałam ich kroków, a gdy przyszli, zaczynało się życie. Kolacja, omawianie dnia. Ja zawsze przeciągałam, żeby jeszcze uszczknąć trochę wieczoru z rodzicami. Nie miałam kontaktu z rodzicami o normalnych porach, ale dostawałam rekompensatę. Mogłam przyjść do teatru, zjeść w bufecie kajzerkę z żółtym serem, pójść do garderoby mamy, którą dzieliła z Kaliną Jędrusik (61 l.). Wolno mi było zawinąć się w jakąś kieckę, odrabiać lekcje na konsolecie z kosmetykami, przyglądać się przygotowaniom do spektaklu.
Nie byłam dzieckiem piątkowym, ale bardzo pracowitym. Miałam mnóstwo zajęć, gimnastyka artystyczna, szkoła muzyczna, baletowa, tańczyłam w "Dziadku do orzechów"... Miałam 6 lat, gdy ojciec bardzo serio mówił mi: "Inteligentni ludzie się nie nudzą". Wpadałam w panikę, gdy tylko pojawiła się myśl: czy ja się nudzę? Ba, wiedziałam, że nawet śpiąc, nie mogę się nudzić... Może stąd bierze się moje zaangażowanie w dorosłym życiu w tak wiele projektów, bo przecież stworzyłam portal Onaonaona.com, prowadzę programy w Polsat Cafe i w radiu, jestem szefem ds. nowych projektów w Polsacie. Nie lubię nudy, to zdecydowanie nawyk z dzieciństwa.
Za to w niedzielę były wakacje, odbywał się tzw. kitwas. A więc kitwasiliśmy się w łóżkach, chodziliśmy od jednego do następnego, wylegiwaliśmy się, drapaliśmy się po plecach. Potem robiliśmy śniadanie, każdej niedzieli było jak w Wielkanoc, na stół pięknie przystrojony przez mamę wjeżdżało wszystko, co było w lodówce, a o 14 rozpoczynał się obiad.
To mama i nasza ukochana gosposia Hela tworzyły ciepło domu. Uwielbiałam swój dom. Zawsze było w nim najciekawiej i najlepiej. Nie interesowali mnie rówieśnicy, koledzy. To koledzy rodziców byli dla mnie najfajniejszymi kumplami.