W 10. odcinku Agenta emocje w końcu puściły. Kasia Wołejnio i Viola Kołakowska, które znalazły się w jednej drużynie z Miśkiem Koterskim, prześcigały się w realizacji pierwszego zadania, nie kryjąc braku sympatii do siebie. Wołejnio przez całą konkurencję przeżywała, że w Polsce panują hejt i fałsz, sugerując, że odpowiada za nie właśnie Kołakowska.
Każda z ich usiłuje udowodnić, że jest lepsza, piękniejsza od drugiej - bezlitośnie podsumował je Misiek Koterski. Ten program polega na fałszu - odparowała Kasia, zwracając się do Violi, która stwierdziła, że Wołejnio... "pyskuje jak licealistka".
Zadanie polegało na zebraniu w ciągu 20 minut jak największej liczby ludzi o różnych, niepowtarzających się narodowościach. Kinga Rusin płaciła 250 złotych za każdą osobę pochodzącą z kraju, który nie powtórzył się u konkurencji. Wygrali Misiek, Wołejnio i Kołakowska.
Drugie zadanie
Viola za 20 tysięcy kupiła immunitet dla siebie, co wzbudziło niesmak reszty ekipy. Potem musiała obstawić, kto ostatni dotrze do miejsca zbiórki. Ostateczny wyścig rozegrał się między Kordasem a Koterskim. Wygrał Damian, co pokryło się z przewidywaniami Kołakowskiej. Chłopak nie podarował jej jednak ani jednego wygranego jokera.
Trzecie zadanie
Potem ekipa trafiła na katamaran, gdzie w kwadrans musiała zdecydować, komu przyznać immunitet. Za zwłokę Rusin potrącała im pieniądze. Nagle Koterski dobrowolnie zrezygnował z immunitetu, co wzbudziło podejrzenia, że jest agentem. Zmienił zdanie, gdy Sadowska zaczęła walczyć o przywilej jak lwica. Do kłótni włączyły się oczywiście Kołakowska i Wołłejnio. W patowej sytuacji, na skutek głosowania, immunitet zdobył Kordas.
Kto odpadł?
Najnowszy odcinek Agenta okazał się pechowy dla Wołejnio. Odpadła z programu, a przed odejściem usłyszała jeszcze kilka gorzkich słów na swój temat. Przy ogłoszeniu wyników Viola nie kryła satysfakcji, uśmiechając się znacząco. Kto mieczem wojuje, od miecza ginie - podsumowała.