Marczuk przez półtora roku żyła w cieniu. Z popularnej celebrytki stała się kobietą podejrzewaną o przyjęcie 100 tysięcy łapówki. Podczas prowokacji pieniądze wręczył jej agent Tomek. W piątek jednak umorzono sprawę. - Jestem niewinna. Powtarzałam to od chwili, gdy mnie aresztowano - mówiła z ulgą. Przyznała, że nie ma zamiaru już nigdy spotykać się z byłym agentem CBA, człowiekiem, przez którego jej życie legło w gruzach.
Przeczytaj koniecznie: Weronika Marczuk - CBA zniszczyło jej życie
- Chciałabym, aby pan Tomasz odpowiedział za to, co zrobił, nie tylko mnie, ale także innym osobom. Wykluczam spotkanie z nim - mówiła.
Adwokat Marczuk, mec. Maciej Lach, zapowiedział proces cywilny za książkę o działaniach byłego agenta CBA Tomasza Małeckiego wobec niej.
Tomasz Małecki nie pozostał dłużny. W programie "To był dzień" w Polsat News powiedział, że nie wyklucza pozwu przeciw Weronice Marczuk. - Jestem zaskoczony i zdumiony postępowaniem prokuratury. Dowody w tej sprawie wskazują jednoznacznie, że pani Weronika dopuściła się czynów niezgodnych z prawem - powiedział w rozmowie z "Super Expressem".
Proces, który agent Tomek wytoczyłby Weronice Marczuk, miałby dotyczyć oskarżeń o złamanie prawa i zdradę tajemnicy państwowej, a także książki, którą Marczuk napisała.
- Jest wiele rzeczy, gdzie dopatruję się czynności niezgodnych z prawem w kwestii m.in. ujawnienia moich danych osobowych. Moi prawnicy rozważają skierowanie sprawy do sądu - dodał Małecki.
Patrz też: Agent Tomek zarobił na książce już ponad 100 tysięcy! SONDA