Tego chyba nikt się nie spodziewał, gdyż do tej pory wszystko szło jak z płatka.
- Moim zdaniem to najlepsza edycja, podzieliliśmy się kompetencjami. Małgosia ocenia taniec, Kuba Wojewódzki jest od kosmitów, a ja zajmuję się wokalistami - Chylińska zachwalała atmosferę na antenie TVN.
A jednak coś w tej precyzyjnej maszynie zaczęło zgrzytać. Zgodne do tej pory panie dały upust swoim emocjom. Poszło o różnicę w ocenach kandydatów do "Mam talent".
- Doszło do kwasu, nie był to kwas reżyserowany - przyznała Chylińska. - My z Małgosią się pożarłyśmy i to nawet ostro. Małgosia to jest bardzo fajna i dobra dziewczyna. Byłam nafąfiona (obrażona, naburmuszona - tłumacz. red.), ale Małgosia zaczęła łagodzić sytuację i demon zszedł mi z oczu. Powiedziałam: no dobra, dobra, już się nie będę kłóciła - opowiadała Chylińska.
Ale czy na pewno już wszystko jest dobrze? Okazuje się, że nie. Sprawdziliśmy - najpierw podczas castingu w warszawskim Teatrze Dramatycznym. Nagrania były otwarte dla mediów. Zapowiedziano, że cała trójka jurorów przyjedzie jednym wozem. Jakież było zdziwienie, gdy z limuzyny wyskoczyli jedynie Foremniak i Wojewódzki. Chylińska przyjechała z dwudziestominutowym opóźnieniem. Z niechęcią, ale cała trójka pozowała do wspólnych zdjęć. Jednak później obie panie już trzymały się z daleka od siebie.
Drugiego dnia castingów, z dala od fleszów i dziennikarzy, nie było nawet sztucznych uśmiechów. Foremniak i Chylińska widziały się jedynie na sali. Unikały się jak ognia.
Czy do jesieni, kiedy program będzie nadawany na żywo, dojdą do porozumienia? Czas pokaże.