Agnieszki Fitkau-Perepeczko to była aktorka, której największą popularność przyniosła rola Simony z serialu "M jak miłość", sąsiadki rodziny Mostowiaków. Kobieta grała w nim w latach 2003-2007. Fitkau-Perepeczko nie pojawia się już na ekranie, ale utrzymuje kontakt ze swoimi fanami, dzięki mediom społecznościowym. Ostatnio o wdowie po "Janosiku" zrobiło się głośno, gdy skomentowała sprawę mobbingu w TVN, którego ofiarą padła Anna Wendzikowska. Jak napisała na Facebooku, za jej czasów mobbing i molestowanie seksualne były na porządku dziennym.
- Ja tego nie rozumiem. Za moich czasów, jak się przyszło na rozmowę do teatru, to zdarzało się, że dyrektor tegoż mówił: "Będzie łóżeczko, będzie etacik". Rozśmieszał mnie bardzo taki mobbing czy molestowanie - mogliśmy przeczytać.
Fitkau-Perepeczko przytoczyła również historię, gdy jako nastolatka sama została zaatakowana przez "znanego fotografa". Mężczyzna próbował ją zgwałcić, ale na szczęście do niczego nie doszło.
Teraz była aktorka wróciła wspomnieniami do czasów, gdy współpracowała z Witoldem Pyrkoszem. Na planie "M jak miłość" był między nimi bezustanny konflikt.
- Któregoś dnia wspólnej pracy na planie poprosiłam Witolda Pyrkosza o maleńki wywiad na temat jego pracy, kariery, tłumacząc mu, że piszę taką książkę i sama grając małą rólkę ośmielam się poprosić o te kilka chwil uwagi. Popatrzył na mnie jakbym była śliską jaszczurką obdartą ze skóry i rzekł: "Na mojej dupie nie będziesz zarabiać pieniędzy..." i dodał "Nigdy!" - napisała na Facebooku.
Kobieta była tak wstrząśnięta zachowaniem kolegi z planu, że zadzwoniła do swojego męża, żeby mu się wyżalić.
- Tego wieczoru z płaczem zadzwoniłam do Marka do Częstochowy, gdzie był dyrektorem teatru. Przecież to był jego starszy kolega z "Janosika". Może coś zaradzi. "Kiciu nie przejmuj się!", wołał Marek do słuchawki. No i Kiciuś z miejsca przestał się przejmować...Ale nasza wzajemna niechęć przetrwała forever… - zakończyła.
Co uważacie o reakcji Witolda Pyrkosza?