Wspomniany wywołał dyskusję na profilu Agnieszki Perepeczo na Facebooku. "Znowu podwyższają ceny na alkohol. My już swoje wypiliśmy, ale dzieci żal" - można było kilka dni temu przeczytać w statusie gwiazdy, która przebywa w Australii. Dodatkowo, zamiast się zreflektować, wdowa po Marku Perepeczce zaczęła brnąć w temat i wytłumaczyć tym, którzy nie zrozumieli żartu: "Tu chodzi o to, że dzieci już nie będzie stać na wesołe drinkowanie, bo drogo... haha" - wyjaśniła. Tym którzy uznali, że w społeczeństwie, gdzie niemal w każdej rodzinie jest ktoś z problemem alkoholowym, może lepiej znaleźć lepszą zabawę niż "wesołe drinkowanie" cierpliwie wyjaśniała w kolejnych wpisach, że jej słowa były zupełnie niewinnym żartem, a ci, którzy go nie zrozumieli, nie powinni się wypowiadać.
Post zniknął, ale Agnieszka Perepeczko idzie w zaparte w kolejnych wpisach
Co ciekawe, post zniknął z profilu aktorki, pojawiły się natomiast na nim wpisy z linkami do krytycznych wypowiedzi na jego temat. Oczywiście z odpowiednim komentarzem. "Nawet mi się tego nie chce czytać...to był żart, który wzięłam od kogoś...myślę, że chodzi o to, że nasze czasy były wesołe, przychodziło się do czyjegoś domu i od razu biesiada... gadanie ...tak to było... I Pani terapeutka niepotrzebnie się denerwuje...bo nie rozumie żartu z tamtych lat...ani tego, że dzieci nasze nie będą miały już takich biesiad takich spotkań przy stole... zwłaszcza z obecnymi cenami napojów...". I potem dalej w komentarzach: tak tylko to jest szukanie, żeby powiedzieć swoje mądrości, a tu leciutki żarcik, że dzisiejsze dzieci już nie będą miały tak biesiadnie tak wesoło ...jak my... ręce i piersi opadają bez grawitacji...na chęć zaistnienia... skrytykowania ...i znalezienia dziury w całym...". Jakoś dużo tłumaczenia tego "niewinnego żarciku".