Aktorka znana z "Daleko od noszy", "Zenka", "Plebanii" i "Na Wspólnej" poszła w ślady swojego ojca Piotra Suchory (+42 l.), który zginął tragicznie w wypadku samochodowym w Tczewie, jadąc jako pasażer taksówki Fiat 125p. Kierowca wjechał wówczas na wystającą z bocznej drogi stojącą skrzynię ładunkową ciężarówki KAMAZ. Aktor wybierał się wtedy razem z kolegami z Teatru Wybrzeże z przedstawieniem pt. "Walka o nowego obywatela" swojego autorstwa do dzieci na wsi. Został pochowany w grobowcu rodzinnym na cmentarzu parafialnym w Sopocie. Jego córka miała wówczas 17 lat i także chciała być aktorką.
- W 1985 roku mój ojciec zginął w wypadku samochodowym, nie dożył tego momentu, ale znał moje plany. Miała pani wtedy 17 lat. Już od początku liceum rodzice wiedzieli, że chcę iść do szkoły teatralnej. Wahałam się tylko, czy to będzie Kraków, czy to będzie Warszawa. Moja mama zdecydowanie była za tym, żeby to była Warszawa, żeby było bliżej. Mieszkaliśmy w Gdańsku. Nie byli tym zachwyceni, ale się pogodzili. Mówili, że to trudny zawód, że nie wiadomo jak to pójdzie, że może lepiej by było, gdybym została lekarką. Mój ojciec o tym marzył - wyznała Agnieszka Suchora w cozatydzien.tvn.pl.
W ślady mamy i dziadka oraz ojca i babci (ze strony Krzysztofa Kowalewskiego) idzie teraz Gabriela Kowalewska. Okazuje się, że na początku wcale nie chciała być aktorką. - W tym kontekście z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że zawsze byłam za. Ja nawet byłam zdziwiona, że ona nie chce iść w tę stronę. (...) Miała zupełnie inne plany i skończyła wcześniej inne studia. Uważam, że to jest fantastyczny zawód. I byłam zachwycona, jak powiedziała, że chce zdawać do szkoły. Trzymałam kciuki i się ucieszyłam, że się dostała za pierwszym razem - wyznała Suchora, której pierwszym mężem był aktor Sławomir Pacek.