Agnieszka Więdłocha i Antoni Pawlicki są małżeństwem od lata 2018 roku. Ich pierwsze dziecko na świecie pojawiło się już jakiś czas temu. Aktorzy nie chwalili się jednak tym w mediach społecznościowych. Ciąża także była ukryta w tajemnicy. Wiadomo jedynie tylko, że para doczekała się córeczki. Teraz aktorka opowiedziała trochę o urokach i obawach na temat macierzyństwa. - To największe szczęście, jakie mogło mnie spotkać - wyznała Więdłocha w rozmowie z magazynem "Twój Styl". Jednocześnie aktorka zdaje sobie sprawę, że jej córka będzie rosnąć w trudnych czasach - Słyszałam opinie, że sprowadzenie dziecka na taki świat jest przejawem egoizmu (...) Czytam Boya-Żeleńskiego. Koło historii tak się obróciło, że nasze czasy stały się podobne do tamtych, które opisał w "Piekle kobiet", gdy na początku XX wieku trzeba było walczyć o nasze podstawowe prawa. Wydaje mi się, że żyjemy w kraju, który cofa się w mrok. Świat też niepokoi: brudne środowisko, kryzys klimatyczny, reżimy polityczne, zachwianie demokracji. Jest o czym myśleć… - wyjawiła.
Agnieszka Więdłocha liczy jednak na mądrość nowego pokolenia. - Z drugiej strony mam nadzieję, że jej pokolenie będzie miało więcej rozsądku i świadomości, żeby zmieniać ten świat na lepszy. Już teraz młodzi pokazują, że są odważni i nie chcą godzić się z ograniczaniem wolności. Widać to na ulicach podczas marszów Strajku Kobiet czy strajków klimatycznych. Marzę, by moja córka była niezależna i sprawcza. Solidarna z innymi kobietami. Solidarność wydaje mi się w ogóle dziś najważniejsza - mówi aktorka.