W piątek, 28 czerwca przyszły Agnieszka Włodarczyk poinformowała fanów, że wszystkie swoje plany musi odłożyć na bliżej nieokreśloną przyszłość. "Przerwa w planach. Chwilę mnie tu nie będzie" - napisała na Instastories, publikując jednocześnie zdjęcie ręki z wenflonem. Niestety aktorka nie wyjaśniła, co się stało. Po kilku godzinach dodała jednak kolejną relację, która wciąż niewiele wyjaśniała. Agnieszka podziękowała jedynie za wiadomości i życzenia, jakie dostaje od zaniepokojonych fanów i obiecała, że odezwie się, jak tylko będzie wiedziała coś więcej.
Zobacz też: Niepokojące wieści od Agnieszki Włodarczyk przyszły wieczorem. Kroplówka... i niepewność, co dalej
Agnieszka Włodarczyk podzieliła się informacjami o swoim zdrowiu. Pod postem zaroiło się od... diagnoz
W niedzielę, 30 czerwca wróciła do fanów z kolejnymi informacjami. Podziękowała ponownie za troskę i życzenia. Dodała także informację o tym, że od jakiegoś czasu zmaga się z dolegliwościami ze strony układu pokarmowego. Mimo że konsultowała je ze specjalistami, jak dotąd nie postawiono jej trafnej diagnozy. "Powiem tak… nie mogłam długo znaleźć przyczyny moich brzuchowych dolegliwości, byłam u 3 gastrologów, robiłam badania. Nic. Nikt nic nie znalazł. Muszę położyć się na szpitalnym łóżku i porządnie zdiagnozować. Nie ma, że później, że nie w tej chwili, że praca, że spotkanie, bo nigdy nie ma na to dobrego momentu. Trzymajcie kciuki, za moje zdrowie, a Was proszę - badajcie się" - napisała Włodarczyk do fanów.
Pod postem tym razem zamiast życzeń, posypały się diagnozy. Każdy miał do dodania swoje pięć groszy. W końcu ktoś zaproponował nawet, by wyłączyć możliwość komentowania pod postem, bo wszyscy obserwujący, okazali się "ekspertami". "Ludzie Pani Agnieszka nie potrzebuje Waszych zgaduj zgadula … nie diagnozujcie i nie wypisujcie wszystkich chorób. Życzę zdrówka na pewno niedługo się wszystko wyjaśni!" - dodał ktoś inny. Agnieszka Włodarczyk nie zdecydowała się jednak na taki ruch.