Agnieszka Wosińska: Dobrze jest być mamą

2012-02-20 3:00

Agnieszka Wosińska jest popularną aktorką i mamą 4-letniego Mateusza. Artystka przyznaje, że spośród wszystkich ról, w które się wcieliła, najważniejsza jest dla niej rola matki. - W hierarchii moich wartości dziecko stoi na pierwszym miejscu - podkreśla aktorka

Gwiazda zdradza, że przyjście na świat synka przewróciło jej życie do góry nogami. Kiedyś dla swojego dziecka aktorka potrafiła odrzucić ciekawe propozycje zawodowe. Dziś jest inaczej. - Pierwsze rozstania z synem były trudne. Wciąż tęsknię za nim w pracy, ale już ze spokojem. Teraz nie rezygnuję z ról, tylko staram się umiejętnie łączyć pracę z macierzyństwem - mówi Agnieszka Wosińska.

- Jak często ludzie zaczepiają panią na ulicy?

- Nie muszę się ukrywać za ciemnymi okularami (śmiech). Częściej ludzie się uśmiechają, pozdrawiają. Ostatnio, w przedszkolu podczas imprezy z okazji Dnia Babci podeszła do mnie jedna z babć, powiedziała: "My panią uwielbiamy" i odeszła. To są bardzo fajne momenty, zwłaszcza że ci ludzie nie są nachalni, a bardzo serdeczni. Najczęściej chyba jednak przyglądają mi się, tak jakby skądś mnie znali...

- Jak to skąd, była pani najsłynniejszą zakonnicą w telewizji, a po wielu latach zdecydowała się odejść z serialu. Zaszufladkowano panią? Było mniej propozycji zawodowych?

- Na propozycje teatralne serial się nie przekładał, a to zawsze było dla mnie najważniejsze. Z biegiem czasu pojawiła się jednak myśl, że ta zakonnica może mnie ograniczać w zdobywaniu ról poza teatrem. I coś w tym było, bo kiedy pożegnałam się z "Klanem", telefon zaczął dzwonić częściej. I pojawiły się propozycje, m.in. zagrania Edyty w "Barwach szczęścia", Doroty w świetnym serialu "Ratownicy" i występów gościnnych w innych serialach.

- A rola mamy 4-latka nie ogranicza? Pogodzenie jej z rolą aktorki, często na walizkach, bywa przecież kłopot-liwe.

- Zaraz po urodzeniu Mateusza dostałam ciekawą propozycję, która wymagała wyjazdu na kilka dni. Odmówiłam, bo jednak w hierarchii moich wartości dziecko stoi na pierwszym miejscu. Nie chciałam się z nim wtedy rozstawać, było za wcześnie. Na początku ciąży grałam tytułową rolę w spektaklu "Księżna d'Amalfi". Moja bohaterka, matka trojga małych dzieci, ginęła w egzekucji. To było zbyt duże obciążenie, nie tylko psychiczne, ale też fizyczne. Zrezygnowałam, a spektakl zawieszono. To był czas, kiedy bardzo na siebie uważałam. Byłam tuż przed "40", a w tym wieku ciąża, zwłaszcza pierwsza, jest jednak obarczona ryzykiem.

- Wpisuje się pani w stereotyp dojrzałej, nadopiekuńczej mamusi, drżącej o swojego pierworodnego?

- Na początku może tak było. Myślę, że każda mama jest przejęta dzieckiem, zwłaszcza tym pierwszym. To kwestia doświadczenia, a raczej jego braku. Ale im dalej w las, tym większe miałam poczucie, że odzyskuję zdrowy rozsądek. Dziś mogę o sobie powiedzieć, że jestem rozsądną mamą.

- Wciąż jest pani w stanie przewrócić swoje życie zawodowe do góry nogami z powodu dziecka?

- Uczę się godzić te dwie role i po czterech latach mogę powiedzieć, że mi się to udaje. Już nie rezygnuję, tylko umiejętnie godzę pracę z macierzyństwem. Nawet do ćwiczenia jogi wróciłam. W ubiegłym roku sporo wyjeżdżałam z teatrem, często za granicę. Pierwsze rozstania z synem były trudne. Bałam się, jak on to zniesie. Przyzwyczaiłam się, on nawet szybciej. Bo to ja miałam problem, a nie on. Jasne, że za nim tęsknię. Ale czasem też tęsknię za spokojem. Za tym, by w końcu położył się spać i dał mi chwilę wytchnienia (śmiech).

- Późno została pani mamą. Było poczucie, że to już ostatni moment?

- Im bliżej "40", tym bardziej czułam, że najwyższy na to czas. Nie było w tym desperacji, ale zwyczajne pragnienie kobiety. No i stało się, myślę, we właściwym dla mnie czasie.

- Bo wcześniej zdążyła się pani zrealizować zawodowo?

- Fakt, jako aktorka czuję się spełniona. Mam na koncie role w teatrze, którymi udowodniłam, głównie sobie, że moje granie ma sens. Dla osoby, która o tym zawodzie marzyła od dziecka, to ważne przekonać się, że do tej upragnionej profesji się nadaje. Zaangażowałam się w kino niezależne, kręcę etiudy ze studentami szkoły filmowej, a w swoim graniu wciąż odnajduję radość i pasję. To nie znaczy, że nie mam apetytu na więcej! Poza tym bardzo chciałabym mieć na biurku stos scenariuszy i móc w nich wybierać.

- A pierwszych stron gazet pani nie brakuje?

- Wszyscy dobrze wiemy, że jak ktoś chce, to może się tam znaleźć. Nie mierzyłabym sukcesu zawodowego liczbą zrobionych okładek i obecnością w serwisach plotkarskich.

- Mówi się, że to podnosi szanse aktora na angaże w opłacalnych finansowo produkcjach.

- Tego nie wiem.

- Nie interesują panią telewizyjny show czy udział w reklamach?

- A dlaczego nie? Aktor jest osobą do wynajęcia, może nie do wszystkiego, ale jest.

Agnieszka Wosińska

Popularna aktorka serialowa, teatralna i filmowa. Widzowie pamiętają ją przede wszystkim z serialu "Klan", w którym wcieliła się w postać Doroty Lubicz. Zagrała też w wielu innych produkcjach, m.in. w serialu "Apetyt na życie" oraz w filmie "Ile waży koń trojański".

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają