Dziennikarz TVN zapytał prowadzące o to, jak wspominają swój debiut w DDTVN, we wrześniu ubiegłego roku. Jak poradziły sobie w specjalnych warunkach spowodowanych pandemią? Agnieszka Woźniak-Starak uznała, że inna para prowadzących miała gorzej: - Myślę, że tak naprawdę Paulina z Damianem mieli bardziej przechlapane, bo oni, jak zaczynali bodajże w lutym albo w marcu, to mieli wyłącznie łączenia z gośćmi. Wszyscy byli online, nikogo nie było w studiu, a to jest dziwne naprawdę. Ewa Drzyzga dodała, że utrzymywanie bliskiego kontaktu z ludźmi tworzącymi program jest bardzo ważne, a niestety zostało to utrudnione. Spotkania odbywały się za pomocą komunikatora internetowego. Okazało się, że prezenterki pierwszy raz poznały się bliżej chwilę przed debiutem w DDTVN.
- Widziałam ją przelotnie na festiwalu filmowym, kiedy przyjeżdżała do Krakowa, albo na ramówce gdzieś mi tam przemknęła, ale nie miałyśmy szansy porozmawiać ze sobą prywatnie - tłumaczyła Ewa Drzyzga. Dodała: - Wiele jest takich sytuacji, kiedy my specjalnie się nie dogadujemy, nie przegadujemy tematu, a jednak jesteśmy w stanie uzupełniać się. To jest dla mnie duże pozytywne zaskoczenie. To jest rzadkość.
- My od początku na nic się nie umawiamy. Kompletnie nie ustalamy, kto co powie, ani nawet, kto zaczyna, więc to jest trochę taki żywy organizm - potwierdziła Agnieszka Woźniak-Starak.