Znany choreograf urodził się w Polsce, ale pierwsze lata życia spędził na Kubie. Do kraju wrócił w wieku pięciu lat wraz ze swoją mamą.
- Na lotnisku czekali jej rodzice. Wychowywali mnie, uczyli polskiej historii, patriotyzmu. Dziadek był bohaterem, żołnierzem wyklętym. To oni wpoili mi wiarę, pokazali, że bycie katolikiem, Polakiem jest czymś ważnym. Powtarzali, że dobrze mieć zasady, według których się postępuje - wspomina w wywiadzie dla "Dobrego Tygodnia"
Jako chłopiec, Agustin był ministrantem w w kościele św. Stanisława Kostki na Żoliborzu, gdzie msze odprawiał właśnie ksiądz Popiełuszko.
- Zapamiętałem go jako niezwykle skupionego, rozmodlonego. To pomagało mu dźwigać ciężar tamtych czasów i brzemię odpowiedzialności. Był człowiekiem odważnym, pełnym werwy, charyzmatycznym, a jednocześnie bardzo skromnym. Wszystkim wokół dawał mnóstwo wsparcia, nadziei. Ludzie od niego czerpali siłę i odwagę, które w tamtych czasach były bardzo potrzebne. W zakrystii bywało gwarno, jak to między młodymi chłopcami, robiliśmy sobie psikusy. Ksiądz Jerzy też czasem zażartował, ale zwykle gdy się pojawiał, wszyscy się uciszaliśmy, trzymał dyscyplinę. Wiedzieliśmy, że to wyjątkowa osoba. Choć jako kilkunastoletni młodzieńcy nie mieliśmy świadomości powagi sytuacji i zagrożenia, w jakim on żył - mówi choreograf.