Aktor z "Miodowych lat" wyznaje całą prawdę. To dlatego opuścił Polskę

2023-01-05 4:14

Omar Sangare (52 l.) urodził się w Polsce i od wielu lat działa w USA. Jest uznawany za jednego z najbardziej wpływowych twórców współczesnego teatru. Współpracował m.in. z Jeremym Ironsem. Za swój autorski monodram "Recenzent naprawdę teatralny" otrzymał nagrody w Nowym Jorku i w San Francisco. Jest również wykładowcą, aktorem, reżyserem, producentem i autorem publikacji książkowych. Grał w "Miodowych latach" i "Złotopolskich". Teraz opowiedział prawdę o swoim życiu i dlaczego wyjechał z Polski.

Omar Sangare z chęcią wraca do ojczyzny

i

Autor: serial "Miodowe lata" Omar Sangare z chęcią wraca do ojczyzny

– Czy kiedykolwiek żałował pan wyjazdu z kraju?

– Wyjechałem, ale właściwie to wyjeżdżałem wielokrotnie. Za chwilę znowu będę w Polsce, aby wrócić do USA po świętach. Odwiedzam ojczyznę z sentymentem do przyjaciół, znajomych miejsc, zapamiętanych czasów. Ale ostatnio nie tylko sentyment mnie przekonuje do odwiedzin, a to za sprawą mojego syna. Maximilian niedawno skończył swój pierwszy rok na tej ziemi i polska ziemia nie będzie mu obca. Spędziliśmy święta Bożego Narodzenia w Warszawie. Rozpakowaliśmy walizki, postawiliśmy choinkę i kolędowaliśmy z najbliższymi.

- W USA założył Pan rodzinę, wziął ślub z partnerem. Czy myśli pan, że w Polsce byłoby to niemożliwe, bo ciągle jesteśmy krajem z małą tolerancją? - Mój przeszły ślub, to przeszłość, nie prowadził do szczęścia. Zmieniłem swoje życie. Dzisiaj jestem w innym rozdziale scenariusza własnego życia. Mój syn Maximillian, to marzenie o poczuciu szczęścia, które wreszcie stało się możliwe. Oglądam świat jego oczami, z jego ciekawością i na nowo. To moje powtórne narodzenie do życia i dla świata. A jeśli chodzi o tolerancję, to najważniejsza jest ta, którą możemy odnaleźć w sobie. Geografia ma obszary różnego rodzaju tolerancji, ale szacunek dla odmienności jest fundamentem i wartością, którą może odkryć dla siebie każdy z nas indywidualnie. To dla Maximiliana wyprodukowałem teledysk “Africa” dostępny na YouTubie.

– Mimo sukcesów w USA zagrałby pan w polskim filmie?

– Chętnie... Parę lat temu byłem jurorem na Festiwalu Filmów w Gdyni i zatęskniłem za polskim kinem. Jeżeli będzie propozycja, to z chęcią wyśpię się w samolocie, aby być następnego dnia na polskim planie.

– Którą ze swoich ról w polskich filmach zapamiętał pan najbardziej i dlaczego?

- Miesięczne tantiemy odświeżają moją pamięć. Trochę tego było. Kilka ról w Teatrze Telewizji, m.in. w "Akwizytorom dziękujemy" w reżyserii Bugajskiego oraz “Pigmalionie" w reżyserii Wojtyszki. Parę seriali telewizyjnych, jak "Miodowe lata” czy “Złotopolscy". Na ekranie w filmach jak: “Tato” Ślesickiego, “Egoiści” Trelińskiego, “Gry uliczne” Krauzego, “Smacznego telewizorku” Trzaski, “Enak” Idziaka… ale dosyć z tym kalendarium życia i twórczości. Myślę, że duże znaczenie miał dla mnie udział w dokumentalnym filmie “Aktorka” — byłem tam sobą i obok Andrzeja Wajdy, Meryl Streep, Johna Guare’a, Beaty Tyszkiewicz, Małgorzaty Potockiej, czy Daniela Olbrychskiego, wspominałem naszą gwiazdę kina Elżbietę Czyżewską. Meryl Streep zagrała z Elżbietą na amerykańskiej scenie w “Biesach” w reżyserii Andrzeja Wajdy. Za podobną przyczyną zagrałem w teatrze z Elą w “Szóstym stopniu oddalenia”— a stało się to możliwe poprzez rekomendację Wajdy, który wspomniał o moim istnieniu po zajęciach w Akademii Teatralnej w Warszawie..

- Kiedy zaczęła się ta amerykańska przygoda? Co było przyczyną?

- Wakacyjny program akademicki, dzięki któremu wziąłem udział w przedstawieniu muzycznym dla Lincoln Center na Manhattanie. Nie miałem wtedy zamiaru powrotu do USA. Jednak każdy amerykański film, który potem oglądałem w Polsce, budził sentyment do powrotu. I tak się stało, kiedy trafiłem do Nowego Jorku ze swoim monodramem, a nagroda dla Najlepszego Aktora na Festiwalu Teatrów Niezależnych przewróciła mi w głowie, przewróciła mój świat. Uwierzyłem w siebie na obcej ziemi. Wracałem do Stanów wielokrotnie, reżyserowałem, zagrałem główną rolę w nowojorskiej produkcji “Otella” i po artykule profilowym w The New York Times uznałem, że i ta ziemia może być bliska, nie musi być obca.

- Niedawno zakończył się festiwal w Nowym Jorku, na którym to polski spektakl “Powrót Norwida" zdobył Nagrodę dla Najlepszego Monodramu Zagranicznego. Czy organizując taki festiwal i przedstawiając postać Norwida w USA a przedtem Pileckiego czuje się Pan w pewnym sensie ambasadorem kultury polskiej w Stanach? Czy jest to misja?

- Raczej pasja. Z pewnością jestem Ambasadorem Stalowej Woli, bo taki tytuł otrzymałem lata temu. Czy czuję się ambasadorem kultury polskiej w Stanach? Jeżeli mogę uznać serię krótkich filmów o mojej działalności w USA, a to za sprawą zaproszenia do tego projektu przez Hillary Clinton i amerykański Departament Stanu, albo Nagrodę Pioniera Fundacji Kościuszkowskiej, którą odebrałem w Waszyngtonie — to myślę, że tak. A myślę tak, bo widzę, że moje działania są zauważane.

Jak dobrze znasz serial "Miodowe Lata"? QUIZ

Pytanie 1 z 10
Tramwajem o jakim numerze jeździł Karol Krawczyk?

Jak polscy geje radzą sobie z homofobią? Gdzie czują się najbezpieczniej i jak szukają miłości?

Posłuchaj rozmowy z seksuologiem!

Listen on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają