W piątek sprawą Zelnika zainteresowały się media. Zelnik zaczął się ostro bronić.
- To była rozmowa sprzed siedmiu tygodni. Przez siedem tygodni męczyli się widocznie, żeby zrobić z tego "fajną" audycję, którą puszczają na tydzień przed wyborami. Motywy są oczywiste. - twierdził.
Na stanowisko radia nie trzeba było długo czekać: "Rozmowa została zarejestrowana 22 września, przed programem, i puszczona godzinę, może z godzinę z hakiem później. Pan Zelnik doskonale o tym wie, ponieważ 28 września do Radia zadzwonił jego przedstawiciel prawny, żądając kontaktu z redaktorem naczelnym".
W sobotę redaktor naczelny stacji wydał oświadczenie.
"Oświadczam, że nagranie w satyrycznej audycji Kuby Wojewódzkiego i Piotra Kędzierskiego "Książę i żebrak" nie było zmanipulowane. Kontekst, w jakim pan Zelnik mówił o swoich kolegach, jest jasny. Bardzo mu współczuję. Kolegom także" - napisał Mikołaj Lizut.
Sprawa wywołała ogromne poruszenie wśród aktorów.
- To takie niefortunne i nietaktowne z jego strony. Myślę, że Jurek Zelnik jest niespełnionym aktorem, miał tragedie rodzinne i coś mu się stało... Może jemu coś się wydaje? Może wydaje mu się, że rządzi? - zastanawia się w rozmowie z "Super Expressem" Beata Tyszkiewicz (77 l.).
Zadziwiony postawą Zelnika jest też Witold Pyrkosz (89 l.).
- Jestem daleki od wszelkiej polityki i dziwię się takim ludziom, którzy się polityką tak pasjonują, że nawet sobie, że tak powiem, ubliżają - mówi aktor.
"No i d... Mleko się rozlało. Smutno i wstyd" - napisał w internecie Wiktor Zborowski (64 l.).
Zobacz: U Wojewódzkiego ZMANIPULOWALI wypowiedź Zelnika?! [NOWE FAKTY]
Polecamy: Jerzy Zelnik doniósł na kolegów?
Najlepsze wideo: tv.se.pl