Ponad dwa tygodnie temu Andersz trafił do warszawskiego szpitala po tym, jak uderzył głową w doniczkę podczas imprezy urodzinowej Antka Królikowskiego (23 l.). Według wstępnych ustaleń doszło tam do szarpaniny, podczas której Alan spadł ze schodów. Uraz głowy był bardzo poważny. Aktor przez kilka dni walczył o życie.
Do tej pory wszyscy myśleli, że istnieje nagranie tego zdarzenia. Podobno niektóre osoby widziały ten zapis i zapewniały, że bójki nie było. Jednak prawda jest inna...
- Na zewnątrz nie ma monitoringu, więc nie mamy żadnego nagrania zdarzenia. Musimy się opierać tylko i wyłącznie na zeznaniach świadków - mówi nam prokurator Paweł Wierzchołowski z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów. Dla śledczych najlepsza byłaby sytuacja, w której to sam Andersz powiedziałby swoją wersję zdarzenia. To jest jednak na razie niemożliwe. - Alan Andersz nie pamięta, co się stało. Jesteśmy w trakcie przesłuchiwania świadków. Przesłuchany został też drugi uczestnik szarpaniny, ale nie możemy ujawnić jego wersji zdarzenia - dodaje prokurator.