Wyjechałam do Niemiec. Po kilku tygodniach dostałam pracę w Radiu Wolna Europa. Czytałam wiadomości, wiersze, pracowałam jako spiker. Dostałam też rolę w niemieckim teatrze. Niestety, nie ułożyło nam się z Robertem, rozstaliśmy się... Bolało mnie, że przy tych wszystkich ideałach, wyobrażeniach o cudownej miłości mój związek wyglądał zupełnie inaczej. Mogłabym tam zostać, ale podjęłam decyzję: wracam do Polski.
W kraju powstawały wtedy pierwsze seriale: "Złotopolscy", "Klan", "Życie jak poker". Dostałam informację o castingu do serialu "Życie jak poker". Zadzwoniłam do koleżanki aktorki we Wrocławiu i mówię: "Gośka, masz tekst, masz moje ciuchy, ty grasz białą siostrę, ja czarną, idziemy na casting i wygrywamy go". I tak się stało! Wybrał nas do tych ról pan Sylwester Chęciński (82 l.). Zagrałyśmy siostry...
Kiedy przeszłam pierwszy etap castingu do "Klanu", w poniedziałek miał być następny. W sobotę zaś nieprzytomna trafiłam do szpitala. To była sepsa. Przypłaca ją życiem 96 proc. ludzi, tylko garstkę daje się uratować, więc życie zostało mi darowane po raz drugi. Wtedy to człowiekiem o wielkim sercu okazał się pan Karpiński - producent serialu. Mógł na mnie nie czekać, mógł rolę dać innej aktorce. Ale dał mnie i w dodatku przymykał oko, kiedy w tym czasie bardzo często źle się czułam. Mój rytm życia wtedy to dwa tygodnie w szpitalu, dwa poza nim.
Miałam nigdy nie urodzić dziecka po tej chorobie. Ale... niezbadane są plany Boga wobec nas. I stał się cud! Cztery lata temu urodziłam córkę Idalię. Kiedy więc mnie ktoś pyta, czego w życiu mi życzyć, odpowiadam, że tego, co wszystkim. Przede wszystkim zdrowia, no i szczęścia w realizacji marzeń i planów.
Jeśli jesteśmy zdrowi, to wszystko możemy zmienić, odwrócić, zrealizować. Wierzę, że gdy marzy się i myśli pozytywnie, to można dojść do naprawdę wspaniałych rzeczy.