Szkoda czasu na czytanie romansideł. Wystarczy spojrzeć na Olę i jej ukochanego Kubę, by przekonać się, jak wygląda prawdziwa miłość. Z happy endem.
Było tuż po godz. 17, gdy dziennikarka i muzyk wyszli z warszawskiego hotelu Bristol. Wsiedli do samochodu Kuby i pojechali do restauracji na Powiślu. Chwilę trwało, zanim kelner przyniósł pełne pachnącego jedzenia talerze. Zakochani nie tracili jednak czasu. Ola robiła ukochanemu zdjęcia, głaskała go po głowie, mierzwiła włosy. Robiło się goręcej i goręcej. Takim czułościom narzeczonej Kuba nie mógł pozostać obojętny. Wychylił się zza stolika i zaczął Olę namiętnie całować. Mocno i gorąco!
Ola zapytana niedawno w jednym z wywiadów, czy trafiła na właściwego człowieka, odpowiedziała z mocą: - Tak.
Nic dziwnego, że młoda Kwaśniewska marzy o dzieciach.
- Co najmniej jednym - wyznała.
Szczęście od niej aż bije. - Wszystko to kwestia, by trafić na swojego człowieka - zapewnia Ola. Oni jak widać oboje trafili właściwie. Ślub zaplanowali na 22 września.