Kiedy Ola Kwaśniewska siedziała w fotelu fryzjerskim, nic nie zapowiadało przykrej niespodzianki. Dwie godziny przyjemności: nakładania farby, masażu głowy i układania włosów bardzo odprężyły śliczną dziennikarkę.
Ale kiedy wyszła z salonu fryzjerskiego, czar prysł. Sprowadził ją na ziemię samolubny kierowca białej furgonetki, który zaparkował tak blisko jej mini coopera, że nie sposób było nawet otworzyć drzwi, a co dopiero wsiąść do małego autka.
Przeczytaj koniecznie: Wiśniewski i Tajner ciągle się kłócą. Czy ich miłość to przetrwa?
I co zrobiła Ola? Na pewno nie wezwała straży miejskiej, by wlepiła mandat bezmyślnemu kierowcy. Nie wyjęła również gwoździa, by porysować biały lakier na furgonetce. Nie oberwała jej też lusterka.
Ona wsiadła do samochodu drzwiami pasażera! Szczuplutka Ola przecisnęła się z siedzenia na siedzenie jak zwinna kotka. I z uśmiechem na twarzy odjechała do domu, co i rusz spoglądając w lusterko, ciesząc się z nowej fryzury.
Jak widać, Aleksandra to bardzo sprytna kobietka, bez niczyjej pomocy i ingerencji władz potrafiła wyjść z tak irytującej opresji.