- Wielu może pomyśleć, że pani łatwo powiedzieć: "Myśl pozytywnie"...
- Amerykanie, niezależnie, co się dzieje, mówią: "Niech nas widzą zawsze szczęśliwymi, zadowolonymi, młodymi". A ja uważam, że to niedobrze. Trzeba znaleźć środek. Kiedy naprawdę dzieje się coś tragicznego, nie mówmy, że jest świetnie, pozwólmy sobie na słabość. Ale gdy nic strasznego się nie wydarzyło, nie brnijmy w czarnowidztwo. W najgorszej chorobie np. wcale nie zabija choroba, ale rozpacz.
- Czy pani myśli pozytywnie?
- Wiem, co to chandra, ale generalnie obce są mi czarne myśli typu "rozchoruję się" albo "ktoś mnie okradnie".
- Był taki moment, gdy naprawdę było źle?
- Przeżyłam w swoim życiu tragedie... Co najbardziej zabolało? Największy ból dotyka nas, gdy choruje, umiera ktoś bliski, a tak-że w momencie rozwodu. W moim wypadku nie było inaczej... Musiałam skorzystać z pomocy specjalisty i uważam, że w takim momencie to dobre rozwiązanie... A wracając jeszcze do pozytywnego myślenia, pamiętam, gdy niespodziewanie umarł Andrzej Zaucha, gdy dzień wcześniej jeszcze razem śpiewaliśmy. Nie chcieliśmy koncertować bez niego. Ale wtedy Krzysztof Jasiński powiedział: "Śmierć nie może zwyciężyć życia".
- Mam pani swój sposób, gdy zdarzy się gorszy dzień...?
- Mam to szczęście, że nadal aktywnie pracuję, a to powoduje, że muszę i chcę spełniać oczekiwania publiczności. Ale myślę, że samo poczucie, że jest się potrzebnym, mobilizuje. Patrzę na moją siostrę, brata i widzę, jak bardzo mobilizuje ich to, że są kochanymi babcią i dziadkiem.
- Co chciałaby pani powiedzieć Polkom?
- Dbajcie o zdrowie, jesteście to winne bliskim. A jeśli coś się zdarzy, nie bagatelizujcie żadnego sygnału. I wtedy pozwólcie sobie na chwilę słabości, nie zawsze musicie być siłaczkami.