Tydzień temu, show musiał opuścić Reggie i Iwonka z "Żon Hollywood". Gwiazdor chwilę wcześniej doznał poważnego urazu i na planie pojawił się lekarz. W trzecim odcinku rozpoczął się kolejny wyścig. Tym razem uczestnicy musieli pokonać trasę na czynny wulkan Pacaya w południowej Gwatemali, którego ostatnia erupcja miała miejsce w 2018 roku. Po nocy w spartańskich warunkach, zawodnicy rozpoczęli wyścig na szczyt gorącej góry. Wywołało to ogromne emocje, jednak prawdziwy stres spowodowały... jajka. Duety miały do dyspozycji ich pełen kosz i lawę, w której z zegarkiem w ręku musieli ugotować je na twardo. Największą trudność sprawiła duetom jednak wędrówka pod górę.
Marcin Różalski: Kim jest uczestnik Ameryka Express?
Różal zdążył się zdenerwować, ale nie ze zmęczenia. Na swojej drodze spotkał parę podróżującą na koniach. Marcin walczy o prawa zwierząt i zaczął krzyczeć na miejscowych: - Ku**a... 600 kg i jeszcze na koniu - oceniał. Później wyjaśnił swoje uniesienie: - Czasami grzeczne gadanie i przekazywanie "ciu ciu ciu" nic nie daje, czasami trzeba pierd**nąć młotkiem - oburzał się na parę. - My chcemy minimum godności dla zwierzęcia (...) i ja jestem w tej sytuacji bezradny (...) w pewnej rzeczywistości zaczął mnie drażnić ten plastikowy świat (...) Robiąc tatuaże na twarzy, to mi dało taką barierę ochronną, którą ja kocham, do mnie każdy nie podejdzie - wyznał.
Zdenerwował się też na swoich współzawodników, którzy jego zdaniem, miejsce na szczycie zostawili zaśmiecone i brudne. Zwrócił uwagę na paczkę po chipsach i folie termiczne po jajkach. Sam na złość wyrzucił odpadki na ziemię mówiąc, że jakby to on zaśmiecił, a kamery przyłapałyby go na gorącym uczynku, byłaby awantura. Trzeba przyznać, że jest facetem z zasadami. Zgadzacie się z nim?