Tuż przed przyjazdem Krawczyka do Chicago zawrzało w polonijnym światku. W mediach rozpisywano się o pieniądzach, które ponoć jest winny artysta za płytę country, którą nagrał w Nashville. O mały włos nie doszło do bojkotu koncertów.
Przeczytaj koniecznie: Krzysztof Krawczyk: W tym kościele uwierzyłem w Boga ZDJĘCIA!
- Przyznam, że mi tak naprawdę to już nawet nie zależy na tych 5 tys. dolarów. Mnie najbardziej boli, że Krzysztof Krawczyk przez te wszystkie lata się nie odzywał, nie wyjaśnił, że biznes nie wyszedł - powiedziała "Super Expressowi" dr Maria Staisz, która wywołała zamieszanie z długiem, i dodała: - Chętnie się z nim spotkam, podam rękę i wyjaśnię wszystkie sprawy.
I tak też się stało. - Podaliśmy sobie ręce w tej telewizji, gdzie padły wszystkie oskarżenia. Mamy już wykupione od Amerykanów prawa do tej płyty i jeśli będą zyski, inwestorzy dostaną pieniądze. Reszta ma trafić na jakiś szczytny cel - powiedział nam Andrzej Kosmala (64 l.), menedżer piosenkarza. Sam Krzysztof tryska energią i radością.
Patrz też: Krzysztof Krawczyk wrócił do Chicago i to jak - ZDJĘCIA!
- Jestem grubszy o 2 kg, co mnie martwi, ale i cieszy. Bo dostałem tyle zaproszeń... Gdybym miał na wszystkie odpowiedzieć, musiałbym tu zostać jeszcze pół roku - śmiał się Krawczyk.