Koroner, który badał przyczynę śmierci gwiazdy oficjalnie potwierdził, że Amy zabił alkohol. Wokalistka umierając miała ponad 4 promile we krwi. Dla jej organizmu okazało się to szokiem.
Biegli stwierdzili, że wstrząs spowodował u niej zatrzymanie oddychania. Według angielskich dziennikarzy gwiazda zaczęła ostro pić na trzy dni przed śmiercią. Ich tezę potwierdza ostatnie zdjęcie zrobione Amy przez jedną z jej fanek. Na fotografii dokładnie widać, że gwiazda na niecałe 24 godziny przed swoim zgonem jest kompletnie pijana.
Amy od lat zmagała się z silnym uzależnieniem od alkoholu i narkotyków. Bezskutecznie. Artystkę znaleziono martwą w jej domu w Londynie 23 lipca. Początkowo podejrzewano, że wokalistka przedawkowała narkotyki.