Alan Andersz i Antek Królikowski byli kiedyś przyjaciółmi. Świetnie się dogadywali i wspólnie imprezowali. Dziesięć lat temu Antek zorganizował imprezę urodzinową. Oczywiście nie mogło zabraknąć na niej Alana. Niestety to właśnie wtedy doszło do zdarzenia, które prawie zakończyło się tragicznie. Podczas lekkiej przepychanki między aktorami, Andersz spadł ze schodów, doznając poważnego urazu głowy. Potrzebna była trepanacja czaszki, a aktor zapadł w śpiączkę. Lekarze nie dawali mu wielkich szans na przeżycie. Stał się jednak cud i młody aktor wrócił do zdrowia. Wypadek jednak zmienił całe jego życie. Wciąż o nim pamięta i nadal ma żal do Antka.
Polecany artykuł:
Alan nie potrafi zrozumieć, dlaczego jego były przyjaciel nie odwiedził go wtedy w szpitalu, ani nigdy go nie przeprosił.
- Niejednokrotnie mówiłem, że wystarczyło, by przyszedł do mnie do szpitala, przybił ze mną piątkę i przeprosił. Nie byłoby wtedy problemu, bo to był przecież wypadek - powiedział Andersz w podcaście "Zdanowicz pomiędzy wersami".
Andersz mimo wszystko wierzy, że to co się wtedy zadziało było po prostu wypadkiem.
- Nawet jeśli się do niego jakoś przyczynił, to wierzę, że nie miał intencji zrobienia tego, co mi zrobił. Z tą myślą wolę zostać, a jeśli było inaczej, to on z tym musi żyć, a nie ja - dodał.