Późny wiosenny wieczór. Do jednej z warszawskich restauracji na Krakowskim Przedmieściu wchodzi uśmiechnięty od ucha do ucha Andrzej Chyra. Ledwo przekracza próg modnego lokalu, a już wszyscy zrywają się z krzeseł i rzucają, by go przywitać. W końcu to przyjęcie zorganizowano na jego cześć. Uściskom i całusom nie ma końca.
Przeczytaj koniecznie: Wellman się przejadła! Ludzie chcą Kingi Rusin
Andrzej przechodził niemalże z rąk do rąk, bo każdy chciał zamienić z nim słówko i ucałować siarczyście. Ale przede wszystkim wypytać o sukcesy na deskach francuskich teatrów. W końcu aktor wyjechał do Francji nie na próżno. Grał tam w słynnej sztuce "Tramwaj". Specjalnie z tej okazji uczył się nawet francuskiego. Jak sobie z nim radził, wkrótce będziemy mogli się przekonać. Od 30 kwietnia do 2 maja będzie można oglądać Chyrę na deskach stołecznego Teatru Polskiego u boku aktorów, z którymi występował we Francji.
Przeczytaj koniecznie: Cichopki wystawiły na sprzedaż dom za ponad 4 miliony
Dobrze, że wrócił. Bo bez Andrzeja wszystkim było smutno.