Polonusy ciągle chcą bawić się przy jego hitach, więc jak tylko można, zapraszają Rosiewicza do siebie. Za taki występ dostaje nawet 18 tys. zł. Co prawda gra już głównie w klubach, restauracjach i… w przykościelnych parafiach, ale na frekwencję zawsze można liczyć.
Między piosenkami zabawia widzów dowcipami na temat bieżącej sytuacji w Polsce. Ma świetny kontakt z publicznością, która pamięta go z krajowej sceny z lat 70. i 80. W tak miłej atmosferze pozwolił sobie na chwilę szczerości. – W kraju jestem moherowym półkownikiem – wyznał, odnosząc się do tego, że przez swoje konserwatywne poglądy poszedł w odstawkę jak niepokorne filmy w czasach PRL-u.
Andrzej Rosiewicz żali się Polonusom: Jestem moherowym "półkownikiem"
2018-10-05
4:45
Któż nie zna hitów „Chłopcy radarowcy” czy „Najwięcej witaminy mają polskie dziewczyny”. Andrzej Rosiewicz (74 l.), mimo iż nie nagrywa już nowych hitów, ciągle koncertuje. Ostatnio był nawet za oceanem, gdzie dał kilka występów. Przy okazji pożalił się na swój los w ojczyźnie. Uważa, że został odstawiony na boczny tor.
Przeczytaj także: