Andrzej Seweryn nie zwalnia tempa i wciąż odgrywa wspaniałe role w kolejnych produkcjach. Ostatnio wcielił się w rolę drag queen w serialu Netflixa "Królowa", a jego charakteryzacja zrobiła niemałe wrażenie. Teraz aktor pojawił się na premierze filmu z jego udziałem - "Niebezpieczni dżentelmeni". To właśnie tam dziennikarka Pudelka spytała go o to, co myśli o emeryturach gwiazd.
Nie da się ukryć, że ten temat wyjątkowo "grzeje" nasze społeczeństwo. Internauci nie mają litości dla gwiazd, które przez lata zarabiały potężne pieniądze, a dziś żalą się na śmiesznie niską emeryturę. Najbardziej obrywa się ceniącej luksus Maryli Rodowicz, która dostaje około 1,6 tys. miesięcznie i skarży się, że musi pracować, by mieć z czego żyć. Na emeryturę nie może sobie pozwolić także Marek Piekarczyk, któremu ZUS wyliczył, że należy mu się 7,77 zł miesięcznie.
Teraz Andrzej Seweryn zabrał głos w sprawie niskich emerytur artystów. Aktor jest na scenie od 55 lat i nie myśli o emeryturze. Dziennikarka Pudelka spytała go, czy jest zadowolony z wysokości swojego świadczenia.
- Wydaje mi się, że byłoby niestosowne, żebym ja, pracujący bardzo intensywnie od 55 lat, dzielił się z państwem moimi refleksjami na temat mojej emerytury, ponieważ to mogłoby być naprawdę bardzo źle rozumiane. Nie czuję się upoważniony przez samego siebie do publicznej debaty na ten temat - powiedział Seweryn.
Aktor stwierdził też, że smuci go ciężka sytuacja, w jakiej znalazło się część jego kolegów i koleżanek po fachu.
- Bardzo jest mi przykro, jeżeli koleżanki i koledzy przeżywają takie sytuacje, które pani mi cytuje i jednocześnie jest mi wstyd, że w takim systemie mieli nieszczęście, jeśli chodzi o ten aspekt, pracować - stwierdził aktor.