W poniedziałek wieczorem do naszej redakcji dotarły niepokojące informacje o tym, że słynny reżyser, zdobywca Oscara, ma kłopoty z sercem i trafił do szpitala na oddział kardiologiczny. Na szczęście nie było to nic poważnego.
- On przecież jeździ na różne badania okresowe - uspokoiła wczoraj fanów reżysera jego żona Krystyna Zachwatowicz (82 l.).
Niepokój o zdrowie Wajdy nie był jednak bezpodstawny. Serce reżysera od dawna szwankuje. A on się nie oszczędza. Jest w trakcie zdjęć i montażu filmu o legendarnym szefie Solidarności Lechu Wałęsie (69 l.). W grudniu i w styczniu od rana do nocy czuwał na planie filmowym.
W lutym jednak pan Andrzej zrobił sobie przerwę, by podreperować zdrowie.
- Specjalnie tak ustawiliśmy zdjęcia do filmu "Wałęsa", żeby niczym się nie przejmował - przyznała Olga Kwiecińska z Akson Studio, producenta filmu. - Nic złego się nie dzieje. Andrzej Wajda był tylko na rutynowych badaniach.
Wajda wie bowiem, że o serce musi dbać. Potrafi mu ono płatać figle. We wrześniu zeszłego roku reżyser zasłabł podczas Europejskiego Kongresu Kultury we Wrocławiu. Bolała go klatka piersiowa i miał kłopoty z ciśnieniem. Karetką zawieziono go na badania do Krakowa, ponieważ lekarz nie zgodził się wówczas na lot pacjenta samolotem.
I to nie był pierwszy poważny problem reżysera ze zdrowiem. W czerwcu 2010 r. miał silny kaszel i problemy z oddychaniem. Konieczna była interwencja lekarza. Wcześniej z kolei pan Andrzej był częstym gościem Górnośląskiego Centrum Medycznego w Katowicach.