Premiera filmu o legendzie Solidarności w Teatrze Narodowym w stolicy zgromadziła wielu szacownych gości. Przybyli m.in. prezydenci Lech Wałęsa (70 l.) i Bronisław Komorowski (61 l.), premier Tadeusz Mazowiecki (86 l.), znani aktorzy, ludzie mediów. Zabrakło tylko osoby najważniejszej - twórcy filmu, wybitnego reżysera, zdobywcy Oscara Andrzeja Wajdy. Zgromadzeni na premierze musieli zadowolić się listem od mistrza. Odczytał go Robert Więckiewicz (46 l.), odtwórca tytułowej roli. Reżyser przepraszał wszystkich, gdyż zdrowie nie pozwoliło mu na uczestnictwo w polskich premierach.
Nieoficjalnie mówi się, że Wajda przebywa w szpitalu ze względu na powracające problemy z sercem. W kwietniu tego roku zasłabł już na planie filmowym i również trafił pod opiekę lekarzy. Półtora roku pracy na planie, nerwy i ciągłe podróże musiały się odbić na jego zdrowiu.
- Nie mogę powiedzieć nic więcej niż to, co było zawarte w liście. Nie mogę powiedzieć, czy Andrzej Wajda przebywa w szpitalu czy w domu - powiedziała enigmatycznie asystentka reżysera Monika Lang w rozmowie z "Super Expressem".