Anna Wyszkoni w 2017 roku oficjalnie przyznała, że udało jej się pokonać chorobę nowotworową. U artystki wykryto guza tarczycy, w związku z czym konieczna była operacja. I choć w trakcie choroby wokalistka niechętnie opowiadała o swoim stanie, to teraz otwarcie dzieli się przeżyciami z tamtego okresu. W ostatnim wywiadzie dla "Gali" Wyszkoni przyznała, że choroba nowotworowa była dla niej przeżyciem granicznym, w zetknięciu, z którym przewartościowała swoje życie. Wraz z otrzymaniem pozytywnych informacji, po przebytej operacji, temat choroby nie został zamknięty. Wokalistka przyznała, że w jej przypadku konieczna była jeszcze psychoterapia.
- Po chorobie poszłam do psychologa, by opowiedzieć mu o swoich lękach - wyznała. - Gdy dowiadujesz się, że masz raka, twoje życie wywraca się do góry nogami. Szok, niedowierzanie, strach, co będzie dalej. Przepłakałam wiele nocy przed operacją. To było doświadczenie graniczne. Gdy wszystko wróciło do normy, pojawiła się euforia. Nagle chciałam tylko żyć, żyć i żyć.
Dlaczego Wyszkoni tak otwarcie opowiada o chorobie? W ten sposób spełnia obietnicę, którą dała lekarzowi.
- Prosił, bym jako osoba publiczna mówiła o chorobie, bo niewiele osób w Polsce się bada, świadomość diagnostyki nowotworowej jest na naprawdę niskim poziomie. Niedawno poznałam małżeństwo, które przyznało, że uratowałam życie ich córce, bo dzieki mnie poszła na badania i w porę wykryto u niej guz - słowa wokalistki przytacza "Gala".