Aktorka chętnie się chwaliła swoimi ciążowymi krągłościami. Często spory już brzuszek był na pierwszym planie zdjęć, które wrzucała do sieci. Mimo, że w domu musiała zajmować się jeszcze dwójką pociech: córką Leną i synem Maksem, dzielnie sobie radziła. Do tego, nadzorowała budowę domu na Mazurach. Co prawda, przyszedł moment zwątpienia, gdy Ani Dereszowskiej zabrakło sił, ale szybko wróciła do formy. Fani w napięciu czekali, kiedy w końcu na świecie poznamy trzecie dziecko aktorki.
ZOBACZ: Anna Dereszowska urodziła! Dzidziuś pozdrowił fanów dobitnym gestem
Kilka dni temu, Dereszowska przekazała radosną nowinę, że ich rodzina powiększyła się o Małego Ludzika. Tak bowiem określa swoje maleństwo, nie chcąc zdradzić jego płci. Co prawda patrząc na kolor ciuszków, które ma na sobie noworodek można podejrzewać, że jest to chłopczyk. Póki co jednak, pozostaje nam cierpliwie czekać, aż Ania zdecyduje się sama zdradzić imię i płeć maleństwa. Tymczasem aktorka postanowiła opowiedzieć w jakich warunkach rodziła.
Trzeba przyznać, że aktorka miała świetną opiekę w jednym z prywatnych warszawskich szpitali. Do dyspozycji miała cały sztab ludzi, którzy czuwali nad nią dzień i noc. Dzięki temu czuła się bezpiecznie i komfortowo. Co prawda, za takie wygody musiała zapłacić około 20 tysięcy złotych, ale czego się nie robi, żeby móc tak się czuć w ten wyjątkowy dzień.
"Najprościej byłoby napisać: "z pewnością tu wrócimy!" ? ale mamy już troje dzieci i ... choć kochamy je do szaleństwa, póki co, jesteśmy ukontentowani tym wynikiem (choć, grałam w takim filmie "Nigdy nie mów nigdy" ???) Profesjonalny, wyrozumiały, dyskretny personel (od lekarzy przez Panie położne noworodkowe, laktacyjne, pielęgniarki, rehabilitantów, Panie salowe i Panie od cateringu) sprawił, że czuliśmy się zaopiekowani, spokojni i w pełni świadomi tego, co i jak się dzieje. W całym okołoporodowym zamieszaniu, kiedy uwaga większości, w tym w 100% moja skupiona jest na Małym Ludziku, czułam się ważna, bezpieczna i po prostu szczęśliwa", napisała szczęśliwa mama.
Okazuje się, że mimo trwających obostrzeń związanych z koronawirusem, aktorce mógł towarzyszyć jej ukochany partner Daniel Duniak. To z pewnością było dla niej bardzo ważne, bo mógł ją wspierać i towarzyszyć maleństwu od pierwszych minut życia.
"Oddział położnictwa szpitala @medicoverpolska był dla nas przez pierwszych kilka dni po rozwiązaniu jak dom. Przede wszystkim, nawet w tym trudnym pandemicznym czasie tata @danielduniak mógł być z nami ???♂️, kangurować Maluszka i przytulać Go od pierwszych chwil", dodała.
Dereszowska nie zapomniała również napisać co jadła przebywając w szpitalu. Nie ma mowy o przeciętnych szpitalnych posiłkach, na które często narzekają pacjenci. W tym przypadku serwowano prawdziwe pyszności:
"I "last but not least" catering ?. Vege Burger Daniela - mistrzostwo!Więc może jednak będziemy tu wracać? ?DZIĘKUJEMY"