Anna Kalczyńska (48 l.) trafiła do porannego programu TVN dzięki Edwardowi Miszczakowi. W "Dzień dobry TVN" zastąpiła Jolantę Pieńkowską i zaczęła tworzyć duet z Robertem Kantereitem, a potem z Jarosławem Kuźniarem, aż w końcu z Andrzejem Sołtysikiem. - To jest taki one way ticket, a co jeżeli się nie sprawdzę, że okaże się, że mnie nie polubią, ten świat mnie wypluje i co ja wtedy zrobię - mówiła prezenterka swojemu koledze o początkowych obawach przejścia do śniadaniówki. - Na pewno nie doszacowaliśmy konsekwencji. Nie przewidziałam do jakiego stopnia będę rozliczana z każdego kroku na ulicy - dodała, zwracając uwagę na wzrost swojej popularności. Stwierdziła także, że nie było dla niej komplementem, że mówili o niej "nowa Pieńkowska". - To nie było fajne, długo było mi z tym źle, bo miałam swoje nazwisko, w dodatku podwójne - dodała.
O współpracy z Jarosławem Kuźniarem
- Jarkowi tam zwyczajnie nie pasowało być i ta jego nowa rola chyba mocno go uwierała. Nie pasowało mu to, co tam robimy. Nie podobała mu się ani formuła, ani ci goście - mówiła Anna Kalczyńska. Po sezonie zrezygnowano z Kuźniara i do "Dzień dobry TVN" przyszedł Andrzej Sołtysik, który z dziennikarką była w parze przez 7 lat.
Afera z K-Pop
W "Dzień dobry TVN" Kalczyńska i Sołtysik rozmawiali m.in. z Dodą, która przyszła do stacji po długoletnim "banie" związanym z konfliktem z Agnieszką Woźniak-Starak. - Musiała się dyrekcja zmienić - zauważyła prezenterka. Zauważalna była także przy tym gęsta atmosfera. Dorota Rabczewska była wtedy mocno zestresowana. Potem było o aferze z K-Popem, gdzie o jednym z wokaliście Anna Kalczyńska powiedziała "niespecjalnie bardzo męski". Prezenterzy przyznali się do błędu, że nie przygotowali się wówczas do tematu. Okazuje się, że trafili wówczas "na dywanik". Anna Kalczyńska stała się obiektem międzynarodowego hejtu fanów K-Popu, włącznie z grożeniem śmiercią jej rodzinie.
Pozbycie z "Dzień dobry TVN"
Anna Kalczyńska i Andrzej Sołtysik wylecieli z "Dzień dobry TVN" pod koniec czerwca. Jednak potem były wakacje i prezenterka skupiała się na pobycie z rodziną. Refleksje przyszły później. - Przyznam szczerze, że te pół roku, od września do grudnia to nie był łatwy czas - powiedziała. Na szczęście miała inną pracę, jako nauczycielka w prywatnym liceum. Imała się też prac "chałturowych". Kalczyńska bardzo by chciała wrócić do dziennikarstwa. Obecnie skończył się jej okres konkurencji. - Trochę się pogubiłam, czułam taki smutek i przygnębienie, taka się czułam niepotrzebna - wyjawiła. Pomogła jej relacja z mamą, Haliną Rowicką. Kalczyńska pisze teraz książkę na ich temat, a w lutym wyrusza z nią na wielką wyprawę do Azji. Zaczną od Wietnamu. - Jest to taka nasza Azja Express - zażartowała dziennikarka. Podróż potrwa aż trzy miesiące. Spotka się tam m.in. ze swoją młodszą siostrą, Marysią. Tym samym pozostawia męża Macieja Maciejowskiego samego z trójką dzieci - Janem, Hanną i Krystyną. Wróci do nich dopiero tuż przed zakończeniem roku szkolnego.
Anna Kalczyńska bardzo chętnie wystąpiłaby w "Tańcu z gwiazdami". Zdemaskowała także informację o "Panoramie" TVP2, potwierdziła jednak, że rozmawia w sprawie innego programu w TVP.