Kilka dni temu Anna Kalczyńska podzieliła się bardzo smutną informacją. Dwójka jej dzieci: Krysia (8 l.) i Jaś (11 l.), trafiły do jednego z warszawskich szpitali. Prowadząca "Dzień Dobry TVN" bardzo przeżywa całą sytuację, bo niestety z powodu pandemii koronawirusa, nie może się z nimi zobaczyć. Szczególnie dotkliwie odczuła to w Mikołajki, gdy nie mogła cieszyć się z nimi w tym wyjątkowym dla każdego dziecka dniu.
"Życzę Wam moje kochane dzieci, żeby Mikołaj jutro przyleciał do Was przez komin i zostawił Wam upominki także w moim imieniu. Na pewno mu się uda, bo Mikołaj nie przenosi wirusów, (On w ogóle nie choruje) i z pewnością wpuszczą Go do Waszego szpitala", napisała wtedy Ania.
ZOBACZ: Dramat Anny Kalczyńskiej. Jej dzieci trafiły do szpitala, a ona nie może ich nawet odwiedzić!
Dla Kalczyńskiej i jej pociech to bardzo trudny okres. Właśnie trwa świąteczna gorączka, szczęśliwe rodziny szykują wszystko na zbliżające się Boże Narodzenie, a oni muszą mierzyć się z tęsknotą i smutkiem. Ostatni jej post zmusił do reakcji nawet samego Rzecznika Praw Dziecka, który poinformował prowadzącą "Dzień Dobry TVN", że jego biuro zajmuje się brakiem dostępu rodziców do dzieci, które przebywają w szpitalu.
"W moim przypadku dostęp byłby możliwy, gdybym weszła z moimi dziećmi na oddział i została z nimi do końca terapii. To niestety nie wchodzi w rachubę z powodu pracy", napisała Ania na Instastories.
Kalczyńska stara się być dzielna i rozumie obecną sytuację. W końcu, jak sama zaznacza, najważniejsze jest bezpieczeństwo dzieci i personelu szpitalnego.
"Oczywiście, byłoby lepiej, żeby dzieci mogły mieć kontakt z rodzicami, bo ich kondycja psychiczna jest równie ważna, co fizyczna, a jeśli rodzice są zaszczepieni i regularnie się testują (mój przypadek) mogliby się widywać... No ale jednak najważniejsze jest bezpieczeństwo dzieci, opiekunów i terapeutów", dodała.
Jak się czują dzieci Kalczyńskiej?
Prezenterka postanowiła również ujawnić, jak czuje się dwójka jej ukochanych pociech. Okazuje się, że Krysia i Jaś przebywają w szpitalu w związku z rehabilitacją. Niestety jest to dość długi proces i wymaga kilkutygodniowego pobytu dzieci na oddziale.
- Czują się dobrze. Bardzo tęsknią, szczególnie w takim dniu jak Mikołajki. Chcieliby być w domu, ale nie jesteśmy w stanie im tego zapewnić - powiedziała dziennikarka w rozmowie z Plejadą.
Kalczyńska robi co może, żeby jej dzieci nie odczuwały za bardzo całej sytuacji. Mimo że nie może się z nimi zobaczyć, to co chwilę zostawia im paczki od całej rodziny.
- My tam podwozimy różne paczki, takie rzeczy, na które mają ochotę, bo na szczęście szpital jest na terenie Warszawy. Niemniej, nie możemy się z nimi widywać. Nawet się nie widzimy, bo budynek tak wygląda, że nie można pomachać z okna czy do okna. Staramy się im dodawać otuchy - dodaje.
Na szczęście, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Krysia i Jaś wrócą do domu tuż przed świętami i będą mogli cieszyć się rodzinnym szczęściem. Trzymamy kciuki, żeby to się udało!