Anna Kalczyńska to dziennikarka telewizyjna związana ze stacją TVN. Kobieta prowadziła serwisy informacyjne TVN24 oraz była reporterką. W późniejszych latach współprowadziła magazyny "Polska i świat" oraz "Tu Europa". Od 2014 roku jest prezenterką "Dzień dobry TVN". Kalczyńska prywatnie jest żoną Macieja Maciejowskiego, z którym ma trójkę dzieci: Jana (12 l.), Hannę (10 l.) i Krystynę (9 l.).
Dziennikarka postanowiła zabrać głos w sprawie narciarki Mikaeli Schiffrin, która była typowana do złotego medalu. Niestety, 27-latka wypadła z trasy podczas pierwszego przejazdu, co przekreśliło jej szansę na zwycięstwo. W rozmowie z dziendobry.tvn.pl Anna Kalczyńska poruszyła temat sportowych zmagań i nawiązała do pasji swojej córki, Hanny.
Dziennikarka wyznała, że Hania zajęła na ostatnich zawodach narciarskich 24. miejsce. W ubiegłym sezonie, mimo starań i treningów, nie osiągała satysfakcjonujących pozycji, co było dla niej bardzo trudne:
"Jest drobna, młodsza od niektórych konkurentek o prawie 2 lata (urodziła się ostatniego dnia listopada) ale uwielbia rywalizację. W ubiegłym sezonie było dużo łez - miałyśmy sporo rozmów o tym, że Hania się stara, trenuje i nie osiąga satysfakcjonujących pozycji. Umówiłyśmy się, że nie ścigamy się z czołówką, silniejszych, lepiej zbudowanych, szybszych dziewczyn - wystarczy, że pościgamy się same ze sobą, z własnymi błędami i brakiem techniki".
Zobacz również: Anna Kalczyńska znowu może przytulić swoje dzieci! Te zdjęcia chwytają za serce
Kalczyńska dodała również, że zaszczepiła w swoich dzieciach miłość do sportu - od 3. roku życia trenują one narciarstwo. Dziennikarka zapisała je do klubu nie po to, żeby występowały i zdobywały medale, ale doskonaliły swoje umiejętności i miały styczność z rywalizacją. Rodzice muszą jednak studzić zapał swoich pociech, które chcą osiągać jak najlepsze wyniki. Tłumaczą im, że nie mogą przesadzić z presją, którą na siebie nakładają:
"To też jest tak, że nie mają tego powera, który mają inni, albo takiego zadziora, albo po prostu są drobniejsi. Z wielu powodów nie będą osiągać takich rezultatów jak ich koledzy. Dlatego bardzo ważne jest, żeby nie przesadzić z presją, którą sami na siebie nakładają".
Kalczyńska napisała na swoim profilu na Instagramie, że jest dumna z córki:
"Dziś 24. miejsce może dla kogoś wydawać się słabe i odległe. A ja cieszę się ogromnie z tego, co pojechała, poprawiając swoje ostatnie przejazdy. Cieszę się z tego, co mamy. Z radości, którą widzę na jej pięknej twarzyczce, kiedy dojeżdża do mety. Sport jest piękny, gdy nie traktujemy go w kategorii życia i śmierci".
Zgadzacie się z Kalczyńską?