Gwiazda serialu "Prosto w serce" na łamach "Wysokich Obcasów" dała upust swojej frustracji.
"Mamy 40 milionów ludzi i żadnych znanych marek na Zachodzie. Wódka, kiełbasa i wąsy Wałęsy. I jeszcze muszę to powiedzieć, bo sobie obiecałam, że w wywiadzie opieprzę Platformę jako jej wyborca. Liczyłam na rozsądną politykę planowania rodziny, edukację seksualną, refundowanie nowoczesnej antykoncepcji, choćby debatę o legalizacji związków partnerskich" - mówi magazynowi Mucha.
Patrz też: Anna Mucha i Marcel Sora: Ta miłość się wypaliła ZDJĘCIA
Aktorka skupiła się też na temacie aborcji oraz refundacji środków antykoncepcyjnych:
"Liczyłam na politykę dostosowaną do współczesnych realiów. Są przecież pewne proste mechanizmy: ustawa antyaborcyjna może istnieć pod warunkiem, że edukacja seksualna nie jest fikcją, a w aptekach są tanie prezerwatywy i tabletki. A tu ani widu, ani słychu. A nawet gorzej: cała ta akcja z in vitro woła o pomstę do Boga. Plan minimum, że nie ma syfu pisowskiego, mnie nie zadowala. Nawet z prostą i popularną na świecie ustawą antynikotynową nie potrafili sobie poradzić! Moja sympatia do PO poszła z dymem. Koniec manifestu politycznego" - powiedziała w wywiadzie Ania.