Anna Mucha rozmawiała z "Party" o warunkach pracy w dobie pandemii. Dziennikarze spytali jej, czy aktorzy muszą przed wejściem na scenę okazać paszporty covidowe. Celebrytka przyznała, że zarówno ona, jak i pozostali jej koledzy po fachu, doskonale wiedzą, kto posiada taki dokument, a kto nie.
- Mimo, że mam szczepienie, dodatkowo jestem regularnie poddawana testom na COVID-19 na planie "M jak miłość", co pozwala nam kręcić nowe odcinki – mówi Anna Mucha.
NIE PRZEGAP: Namawiali Gadomskiego na zmianę testamentu i izolowali od ludzi. Teraz dwie osoby odpowiedzą za jego śmierć!
Aktorka przyznaje, że jest zwolenniczką szczepień. Uważa jednak, że aktorzy i celebryci nie są osobami, które powinny wypowiadać się w tej kwestii. Anna Mucha radzi, by zaufać medycznym ekspertom.
W dalszej części rozmowy pojawił się temat skandalu z Barbarą Kurdej-Szatan, po którym aktorka została wyrzucona z TVP i z serialu "M jak miłość". Anna Mucha była jedną z nielicznych znanych osób, która otwarcie okazała jej wsparcie. Córka aktorki nie była zachwycona postawą matki. Ostrzegła ją, że wyrzucą ją za to z pracy.
– Kiedy wydarzyło się to, co się wydarzyło, siedziałam w restauracji z córką. Nakreśliłam jej całą sprawę i kontekst. Moja córka, po chwili namysłu, z przerażeniem krzyknęła: "Mamo, przecież i ciebie zaraz wywalą! O Boże, po co musiałaś to skomentować. Ale… przecież nie mogłaś postąpić inaczej, bo to jest ciocia Basia!". Dokładnie, nie mogłam postąpić inaczej – wyznaje gwiazda "M jak miłość".
Anna Mucha przyznaje, że Barbara Kurdej-Szatan od lat jest jej przyjaciółką. Aktorka uważa, że musimy wspierać bliskie osoby, a zwłaszcza wtedy, gdy popełniają błędy.
– Dopóki będziemy hołdować takim wartościom, dobro zawsze zwycięży – stwierdziła gwiazda "M jak miłość".