Warszawa, ulica Jana Pawła II, jedna z największych w stolicy. W okolicach przejścia dla pieszych doszło tam w sobotę do wypadku. Anna Mucha i jej ukochany natychmiast ruszyli z pomocą poszkodowanemu mężczyźnie. Niestety, jeden z kierowców, zniecierpliwiony staniem w korku, który utworzył się po incydencie, próbował go ominąć. Wjechał na pasy, na których leżał poszkodowany. Aktorka próbowała go przed tym powstrzymać i omal nie wylądowała pod kołami jego auta. Wtedy właściciel luksusowego BMW wyskoczył zza kierownicy i dał upust swojej agresji. Zaczęło się od wyzwisk i gróźb, a skończyło na tym, że uderzył Muchę, a jej partnera, który ruszył jej na pomoc, potraktował gazem łzawiącym. Potem szybko odjechał z miejsca zdarzenia.
Najgorsze, że w czasie tego ataku w aucie były dzieci Muchy: Stefania (7 l.) i Teodor (4 l.). Ze strachem w oczach patrzyły, co dzieje się z ich rodzicami. Roztrzęsiona gwiazda „M jak miłość” znalazła siłę, by nagrać napastnika i film od razu wrzuciła do internetu. Pokazała twarz agresora i zaapelowała o pomoc. – W trakcie udzielania pierwszej pomocy ten człowiek groził mi, uderzył mnie i zaatakował nas gazem łzawiącym. Po czym uciekł z miejsca zdarzenia. Proszę o pomoc w znalezieniu go – apelowała. Fani nie zawiedli i szybko udało się namierzyć agresora. Został zatrzymany przez policję i przesłuchany. Swoje zeznania złożyli także Mucha i Sora. Ponieważ to, co się wydarzyło, traktowane jest jak wykroczenie, aktorce pozostaje jedynie wytoczenie procesu z powództwa cywilnego.