- Program „Pani gadżet” okazał się strzałem w dziesiątkę. Doczekał się aż 16 sezonów!
- Bardzo często widzowie podchodzą do mnie i mówią: „Pani Aniu, bardzo pani dziękujemy, bo naprawdę pomaga nam pani w funkcjonowaniu takim codziennym. Dzięki pani mamy to, to, tamto. Więcej tego poprosimy”. Ludzie, jeszcze więcej? No i jest. Jest to jedna wielka kopalnia wiedzy o tym, co jest dostępne rynku, czy to rzeczywiście jest dobre czy nie, o tym, czego nam brakuje, a nawet inspiracji i pomysłów na prezenty.
- Znana jest pani ze swojej zaradności i dużej samodzielności. Skąd ta zaradność się u pani wzięła?
- Od dziecka musiałam sobie radzić sama. Wychowywał mnie tata. Stąd w moim życiu nie tylko samochody, bo mój tata przejmował też różne kobiece funkcje i role. Nauczył się gotować, żeby gotować dla mnie, a ja nauczyłam się od niego. To tata siadał do maszyny do szycia, majsterkował, wkręcał śruby, wbijał gwoździe, sprzątał. Potem to bardzo szybko przejęłam, bo, mając 11-12 lat, zaczęłam gotować i prowadzić dom tak naprawdę. Potem było harcerstwo, wyjazdy, budowanie, składanie itd. Tale to też były kompletnie inne czasy. W głębokim PRL-u tak naprawdę niczego nie było. Musieliśmy sobie wszystko zrobić sami, wyszarpać, wydrapać. Z kolei po mojej mamie, która była przepiękną kobietą, estetką i zawsze się pięknie ubierała, mam zamiłowanie do gadżetów. Po niej mam to, że wchodzę do sklepu i jestem w stanie bez pudła wybrać najdroższą rzecz. Często też najlepszą. Ale mam też detektor szajsu!
- Jest coś w czym jednak wolałaby pani zostać wyręczona?
- Są takie strefy życia, gdzie ja po prostu nie chcę się w to bawić, od tego są mężczyźni. Na na pewno nie naprawię sama samochodu, ale trochę umiem go zdiagnozować, zadzwonić i powiedzieć „panowie, moim zdaniem to jest to i to”. To jest bardzo ważne dla nas, kobiet, żeby umieć zorganizować sobie pomoc. Teraz na przykład wiem, że są specjalne power banki, które zapinamy na akumulatorze. Kiedy padł mi samochód, to wykonałam telefon i zaraz mi chłopcy zorganizowali pomoc, ale gdybym miała taki power bank, to bym po prostu go podłączyła i auto ruszyłoby już wcześniej. To są takie sytuacje, kiedy możemy sobie poradzić same, ale warto jest też mieć ludzi, którzy pomogą.
- Jakim ostatnio zachwyciła się pani gadżetem? Ma pani teraz jakiś ulubiony?
- Musiałabym pomyśleć, bo ja już od dawna wszystko mam! Jeśli np. musiałam kupić dobry nóż, kiedy jeszcze pracowałam w niemieckim serialu i mieszkałam w Niemczech, to na niego składałam i kupowałam ten najlepszy. I mam go do dzisiaj, czyli ponad 18 lat. Szukam rzeczy naprawdę dobrych. Nie będę brała czegoś pośredniego. Będę szła do celu, po swoje, po najlepsze. Ostatnio dostałam do przetestowania odkurzacz amerykańskiej firmy. Są najlepsze, kocham je, bo mam w domu trzy koty i naprawdę ułatwiają mi życie. Jest tak cudownie zaprojektowany, że jest po prostu jak biżuteria. Teraz jest w ogóle tak, że częściej zaopatruję mojego syna w bardziej nowoczesne gadżety, niż siebie.
- Czy ludzie często zwracają się do pani po radę? Szukają oparcia?
- Bardzo często. Wiele kobiet do mnie pisze, że wracają po pracy, są zmordowane, zmęczone, na granicy depresji i w zasadzie gadżety gadżetami, ale lubią mnie po prostu posłuchać. Słyszą mnie w telewizji, widzą, że jest Anka i świat jest znowu w porządku, czyli potrzebują ze mną kontaktu, nie tylko na poziomie poradnikowym, ale też wręcz przyjacielskim. Niejednego w tym programie rozweselam, rozśmieszam, bo takie mam też podejście do mojego programu, że robię z niego trochę „one woman show”. To nie jest tylko przegląd gadżetów, ale też wykorzystuję moje predyspozycje aktorskie, a wręcz komediowe.
- Tęskni pani jeszcze czasem za aktorstwem?
- Zdecydowanie! Natomiast właśnie w takiej bardziej formie wyżycia się komediowego. Jeśli jakiś kabaret – halo! ogłoszenie! – szuka wariatki, to jestem! Bardzo chętnie.
Emisja w TV:
Pani gadżet extra
sobota 15.45 TVN Style
niedziela 20.40 TVN Style
Pani gadżet
sobota 16.15 TVN Style
niedziela 20.05 TVN Style