Anna Popek pisze poradnik dla pięknych pięćdziesiątek [WYWIAD]

2018-08-17 11:00

ANNA POPEK - jedna z najpiękniejszych twarzy Telewizji Polskiej - właśnie skończyła 50 lat. Nie zwalnia jednak tempa, a jeden z jej nowych projektów poświęcony będzie zasadom savoir-vivre’u. Zaczęła także pracę nad książką, w której zdradzi, jak być piękną w każdym wieku. Opowiedziała nam, skąd wziął się pomysł na książkę, jak zrobić dobre pierwsze wrażenie oraz co 50. urodziy zmieniły w jej życiu.

anna popek

i

Autor: AKPA

- Jakiś czas temu zaczęła się pani zajmować tematem savoir-vivre-u. Skąd się wzięło to zainteresowanie?

- Zaczęło się od tgeo, że zauważyła, że niektórzy ludzie w ogóle nie mówią "dzień dobry". Kiedyś ja ukłoniłam się pierwsza pewnemu młodemu człowiekowi, bo jakoś tak niezręcznie przechodzic obok siebie w milczeniu. On, odpowiadając, nie wyjął rąk z kieszeni. Pomyślałam, że pewnie nie wiedział jak sie przywitać, bo inaczej na pewno ukłoniłby się pierwszy. I na pewno wyjąłby ręce z kieszeni. Tego samego dnia w jednym ze sklepów rozmawiałam z ekspedientką i zapytałam o to, czy ludzie wogóle mówią “dzień dobry”, gdy wchodzą po zakupy. Otóż często zdarza się, że nie mówią, czasem ledwo odburkną, gdy sprzedawczyni kłania sie pierwsza. Tak nie może być! - pomyślałam. Dlaczego mamy być dla siebie niemili? Przyjemniej przecież żyje się w otoczeniu osób uprzejmych i dbających o relacje z innymi. Z koleżanką postanowiłysmy założyc Fundację “Kulturalna Polska”, która będzie się właśnie tym zajmowała. Z zainteresowaniem czytam książki na ten temat, gromadzę literaturę, uczę się. Wiem jedno - jeżeli chcesz być dobrze traktowany, traktuj innych tak samo dobrze.

- Czym jest savoir-vivre i dlaczego jest taki ważny?

- To słowo pochodzi z języka francuskiego i oznacza po prostu „wiedzieć jak żyć”. W Polsce mówimy o dobrym wychowaniu lub dobrych obyczajach, uzywa sie tez pojęcia kindersztuba. A po co jest dobre wychowanie?. Ma ułatwić życie nam samym i innym, sprawić, że dbając o dobre relacje i o uczucia innych, my sami też spotykamy się z dobrym traktowaniem. Savoir vivre to szacunek do drugiej osoby, stosowność i wiedza jak wyjśc z życiowych pułapek. Czasem wystarczy tylko zamilknąć, gdy ciśnie nam się na usta jakieś przekleństwo albo opinia o kimś. Przed wojną ludzi honoru obowiązywał kodeks honorowy. I choc pojedynki były zakazane, to często pojedynkowano się, aby bronić honoru. Nie można było bezkarnie kogos obrażać. Gdyby przywrócić tamte obyczaje teraz, gdy ludzie obrażają się na potegę, pojedynki musiałyby się odbywać na rogu każdej ulicy.

Lubię tę pracę #festiwal#film#festiwalfilmowy#historia#history#oldcity#interwiew#makeup Post udostępniony przez Anna Popek (@annapopek_official)

- Z czym mamy największy problem?

- Myślę, że z przełamywaniem pierwszych lodów. Jestesmy nieufni wobec obcych i kiedy nie mamy powodu, żeby się uśmiechnąć, to się nie uśmiechamy. Ale kiedy już przełamiemy te pierwsze lody, poznamy się, to bardzo szybko otwieramy serca. Myślę, że u nas jest kłopot właśnie z przejściem tej bariery, żeby może nie od razu się zaprzyjaźniać, ale też nie być do siebie wrogo nastawionym, żeby nie było obozów: „swoi” i “wrogowie”.

- Od czego powinniśmy zacząć?

- W przedszkolu kiedyś nas uczono tych magicznych słów: „dziękuję”, „przepraszam”, „proszę”. Te słowa to klucze, które otwierają zupełnie inną przestrzeń. Warto mówić „dzień dobry”, nawet, jeżeli kogoś nie znamy osobiście, a tylko z widzenia, albo się tylko uśmiechnąć. To drobiazgi, w gruncie rzeczy proste, a mogące wiele zmienić. Dobre wychowanie, znajomość norm są bardzo potrzebne, bo kiedy wiemy jak się zachować, jesteśmy swobodni, nie mamy kompleksów, po prostu wiemy, co wypada, a co nie wypada.

- Czy planuje pani jakiś program na ten temat?

- Bardzo bym chciała. Na razie na pewno poświęcę temu zagadnieniu jeden rozdział w mojej książce o pieknych pięćdziesiątkach . To poradnik dla kobiet, które chcą dobrze wygladać bez względu na wiek. A doświadczenie pewne mam, bo w tym roku skończyłam 50 lat.

- Czy 50. urodziny zmieniły jakoś pani sposób patrzenia na siebie i życie?

- Na początku w ogóle nie chciałam się przyznać sama przed sobą, że kończę 50 lat. Wiedziałam, że ten dzień nastąpi, ale ciągle nie dopuszczałam do siebie tej mysli. W końcu powiedziałam sobie: „Ania, nie można udawać podlotka, nie możesz ciągle skupiać się na tym, czy wyglądasz ładnie czy źle”. W moim zawodzie to jest potrzebne, wiadomo, że oceniają nas przez ten pryzmat, ale w głębi duszy nie może to być dla mnie priorytet. Trzeba spojrzeć prawdzie prosto w oczy. Pięćdziesiąt lat to już jest wiek bardziej dla babci, niż dla wnuczki. Jest w tym stwierdzeniu uświadomienie sobie swojego miejsca na osi czasu. Już nie trzeba się tak napinać, walczyć za wselką cene o dobrą opinie innych. Ważne, żeby zdążyć w życiu zrobić to, do czego jest się powołanym. Zaczęłam myśleć o tym, co mnei dotąd spotkało, o błędach, które popełniłam, także w relacjach z mężczyznami, z dziećmi, w relacjach zawodowych. Gdybym mogła,cofnąć czas to wiele rzeczy zrobiłabym inaczej. I na pewno mnie wydawałbym tyle na ciuchy!

Dzień dziecka dziś. #dusza#duszadziecka#soul# Post udostępniony przez Anna Popek (@annapopek_official)

- Czy patrząc wstecz, jest w pani więcej uczucia spełnienia czy niedostytu?

- Był niedosyt. Jeszcze miesiąc po moich urodzinach dręczyło mnie to, że mam już 50 lat, a jeszcze nie rozbiłam zrobiłam tylu rzeczy, nie spełniłam tylu marzeń. Ale potem jakoś się pogodziłam z tym wszystkim. To chyba tez przez to, że zaczęłam pisać książkę. Zawsze chciałam pisać. To było moje marzenie od dziecka. Kiedy w końcu usiadłam do pracy zaczęły mi się przypominać różne moje spotkania z młodości, moje przygody, miejsca, ludzie. Uświadomiłam sobie jedną ważna kwiestię - na pewne rzeczy w życiu nie mamy wpływu. Wtedy trzeba się uspokoić, zadać sobie pytanie czy coś jeszcze mogę zrobić, a jak nie, to iść dalej, w inną stronę, bo okazuje się, że życie daje różne wspaniałe możliwości I często zupełnie nie tam, gdzie ich szukamy. To, czego na pewno można więcej dawać od siebie innym, to jest dobroć, przyjaźń, uśmiech.

- Czego pani życzyć?

- Miłości. To jest najważniejsze. I spełnienia zawodowego. Przegladałam ostatnio świetną książkę węgierskiego pisarza Sándora Márai, który pisze o tym, że najwyższym stopniem spełnienia jest zadowolenie z wykonanej pracy, że człowiek tak naprawdę jest stworzony do tego, żeby coś po sobie zostawić, żeby coś zrobić. Muszę powiedzieć, że myślę podobnie. Bardzo lubię mieć poczucie, że wycisnęłam dzień jak cytrynę, że coś zostało z tego dnia - jakiś kawałek tekstu, program, nawet posprzatane mieszkanie. Wtedy kładę się spać z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Więc takich dni dobrze przeżytych proszę mi życzyć.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki