Anna Popek zamieściła na swoim Facebooku niezwykle emocjonalny wpis. Prezenterka odpowiedziała na wymagania fanów, którzy nieustannie prosili ją o zabranie głosu w sprawie Strajku Kobiet: - Nie zwykłam tańczyć jak mi zagrają, ale jest sprawa, więc mówię. Bardzo bliska mi osoba jest w szpitalu pod respiratorem (...) Tak często mówiono o dystansie, że słowo to przestało mieć realne znaczenie za to nawoływanie do protestów, marszy, strajków i zbiorowisk pada na znakomity grunt. Anna Popek wyznała, że ma codzienny kontakt z lekarzami i pielęgniarkami i widzi, jak ciężko o zorganizowanie opieki dla chorych. Popek uważa za cyniczne wciąganie ludzi w "szalony taniec śmierci" - jakim jest dla dziennikarki wychodzenie na ulice i protestowanie: - Umierają młodzi ludzie, ostatnio znajomy lat 38 ojciec dwójki dzieci. We wtorek publikował jeszcze zdjęcie z respiratorem w tle, a w środę już nie żył. Przez świat kroczy śmierć i wydaje się, że jej marsz nabiera tempa. Rozum nakazywałby więc unikanie niebezpieczeństwa. Ale zdaje się, że u niektórych rozum śpi....
Pogrzeb gwiazdy "Świata według Kiepskich". Gest dla ofiar pandemii [ZDJĘCIA + RELACJA]