Koronawirus szaleje, a rząd wzmacnia ochronę przed rozwojem pandemii. Cała Polska od soboty 10 października zamieniła się w żółtą strefę. Oznacza to między innymi, że w przestrzeni publicznej musimy nosić maseczki lub przyłbice. Nie ominie nas to przede wszystkim na ulicach. W piątek Anna Popek postanowiła pocieszyć swoich obserwatorów przed wizją trudnych czasów. Zasugerowała, że może warto "ostatni dzień wolności" spędzić miło, wyjść z domu i póki można - nie zasłaniać twarzy: - Dzisiaj ostatni dzień bez maseczki więc może ładnie się wyszykować i wyjść na miasto? Wykorzystajmy ten ostatni dzień, gdy w przestrzeni publicznej możemy poruszać się bez zasłoniętych ust i nosa, zróbmy się na bóstwo i z uśmiechem spójrzmy w przyszłość. Będzie dobrze! - pocieszała dziennikarka.
Niestety, nie wszyscy dobrze odebrali jej intencje. Anna Popek została zmiażdżona przez fanów. Posypała się fala hejtu i niemiłych komentarzy. Dziennikarka postanowiła odnieść się do całej sprawy i wydała w sobotę oświadczenie: - Niektórzy rzucają na mnie gromy i niewybredne słowa za to, że w ostatnim - na razie - dniu bez maseczki chodziłam bez maseczki. Moje wczorajsze oburzające i kuriozalne zachowanie zostało uwiecznione na zdjęciu. Zamieszczam je ku przestrodze innym z taką oto refleksją, że wirus rozprzestrzenia się jakby szybciej w atmosferze pełnej niechęci, złości i nienawiści - napisała Popek. Co sądzicie o całej sprawie?