Ania i Jarek przez 13 lat tworzyli szczęśliwy związek. Jednak to ona musiała bardziej się poświęcać, jeżdżąc za ukochanym wszędzie tam, gdzie akurat grał w piłkę. Żyli na walizkach. To jednak nie zmieniało najważniejszej kwestii - oni się po prostu kochali. Przybylska nieraz mówiła, że ślub nic nie zmieni, że papierek nie jest im do szczęścia potrzebny. Jednak w skrytości serca marzyła o ślubie. Czekała tylko na jeden moment - aż Jarek pójdzie na piłkarską emeryturę. - Chciałabym, żeby ten dzień był wyjątkowy.
Zobacz też: Anna Przybylska: w mojej rodzinie wszyscy umierali na raka. Ostatni wywiad z aktorką! Tylko na Se.pl
On poświęci się dzieciom, a ja będę mogła się realizować
Najpierw Jarek musi skończyć grać, wtedy przestaniemy podróżować i będziemy mogli zostać mężem i żoną - tłumaczyła Przybylska w rozmowie z magazynem "Twój Styl". - On poświęci się dzieciom, a ja będę mogła się realizować, kiedy chcę - dodała. Aktorka doczekała się momentu, w którym Jarek odwiesił korki na kołek. Kilka miesięcy temu zagrał ostatni mecz jako zawodowy piłkarz. Bieniuk chciał jak najwięcej czasu spędzić z chorą Anią. - Myślę, że to jest dobry czas na to, żeby skończyć karierę. W tym roku kończę już 35 lat i swoje na boiskach wybiegałem i wygrałem. Myślę, że to jest też już odpowiedni czas, żeby poświęcić się rodzinie - wyznał Bieniuk. Wszyscy wierzyli, że w tej sytuacji Ania i Jarek w końcu staną na ślubnym kobiercu. Niestety, choroba pokrzyżowała ich plany. Marzenie Przybylskiej się nie ziściło. Ania zmarła, zanim wyszła za mąż za miłość swojego życia. Teraz jednak Jarek będzie mógł robić to, czego chciała od niego Ania, poświęci się dzieciom.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail