Krzysztof Jaroszyński (61 l.), miał już wyznaczoną datę premiery, a aktorka wzięła udział w specjalnej sesji zdjęciowej do plakatów promujących spektakl. Niestety, nikt go już nigdy nie zobaczy. - Wraz ze zniknięciem Ani, zniknie i monodram - mówi nam reżyser. "Super Express" dotarł do nieznanych informacji dotyczących tego dzieła.
- To Ania zachęciła mnie do napisania tej sztuki. To była naturalna kolejność jej zawodowego rozwoju - mówi nam Krzysztof Jaroszyński, reżyser, scenarzysta, przyjaciel Ani. Nad sztuką dla niej pracował od początku 2013 roku.
Jaroszyński nalegał, aby sztuka nie była jedynie wytworem fantazji autora, ale by zwierała sporo prawdy o Ani
Z założenia był to monodram, czyli sztuka grana przez jednego bohatera. Ania zasługiwała na to - sama była silną i ciekawą osobowością, mającą wiele do opowiedzenia widzowi. Jednak oboje założyli, że nie będzie to historia życia aktorki. Raczej fragmenty śmiesznych, wręcz satyrycznych wspominek - taki monodram komediowy, duże, trwające godzinę widowisko. Jaroszyński nalegał, aby sztuka nie była jedynie wytworem fantazji autora, ale by zwierała sporo prawdy o Ani. Spotykali się więc z aktorką, najczęściej w małej restauracji włoskiej w Sopocie, a ona opowiadała mu o sobie. Czasami to on podrzucał temat: "W jakim domu wychowywałaś się i np. czy umiesz gotować?". I tak powstawał scenariusz tego przedsięwzięcia.
- W połowie lipca byliśmy po rozmowach z producentem. Któregoś dnia spotkaliśmy się na sesji zdjęciowej Ani do plakatu. Gdzieś w atelier w Gdyni. Był upalny dzień, Ania wygłupiała się, pozując, zdjęcia szły świetnie. Wpadł Jarek (partner Ani - red.) i jeszcze jacyś koledzy, rozsiedli się w studiu, rozgadali, zaśmiewali... - wspomina Jaroszyński.
Zobacz też: Tego marzenia Anna Przybylska nie zdążyła spełnić! "Chciała grać w teatrze"
Wtedy Ania jeszcze nic o chorobie nie wiedziała
Niemal wszystko było gotowe. Krzysztof i Ania byli po pierwszych czytaniach. Chcieli zacząć wystawiać spektakl najpierw w mniejszych miejscowościach, aby potem uderzyć do dużych miast. Wtedy Ania jeszcze nic o chorobie nie wiedziała. Ale kilka dni później, 26 lipca 2013 roku, w dniu swoich imienin wystraszona zadzwoniła do Jaroszyńskiego i powiedziała: "Krzysiek, ja otrzymałam wyniki badań i coś jest. Zawieśmy na razie próby, nie mogę ci podać terminu, bo ja muszę wyjaśnić te sprawy zdrowotne".
Sztuka poszła w kąt, a życie miało dla Ani niestety inny scenariusz. Miała raka. Aktorka przeszła skomplikowaną operację trzustki, ale choroba nie dawała za wygraną. Śmierć uwzięła się na nią. Ania przegrała walkę o życie 5 października. Nie zobaczymy już jej na scenie, nie poznamy też fragmentów zabawnego monodramu. - Wraz ze zniknięciem Ani, znikną wszystkie zapiski - mówi smutno "Super Expressowi" Jaroszyński.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail