Latem ubiegłego roku Ania Przybylska trafiła do szpitala. Tam usłyszała mrożącą w żyłach diagnozę. Guz trzustki. Natychmiast trzeba było operować aktorkę. Leczenie w najlepszej klinice w Gdańsku, leczenie w Szwajcarii dało efekty - Ania wyszła z opresji cało i rzuciła się w wir pracy. Wzięła udział w dwóch kampaniach reklamowych - butów i farb do włosów. Z nadzieją patrzyła w przyszłość. Ale zdaje się jednak, że bywają chwile, że ją traci. Smutno brzmią jej słowa, gdy mówi o chorobie.
- Najbardziej chciałabym wyjść z tej sytuacji, w której się teraz znajduję i móc funkcjonować tak, jak funkcjonowałam do tej pory. Jeszcze trochę pożyć. Bardzo głęboko wierzę, że mi się uda - wyznaje aktorka w wywiadzie dla magazynu "Viva!".
Zapytana o przyszłość, odpowiada, że nie wybiega w nią zbyt daleko. - Ja myślę teraz krótkoterminowo, nie ma co wybiegać za bardzo w przyszłość. Nie mogę się doczekać wiosny - dodaje.
Widać też, że stara się korzystać z każdego dnia. - Przesterowałam moją głowę na pozytywne myślenie, żeby cieszyć się życiem. I walczyć, bo mam o co. Ja teraz rozumiem, co to znaczy naprawdę cieszyć się każdą chwilą. Doceniam każdą minutę - podkreśla Przybylska.
I przyznaje, że miniony rok nie był dla niej łatwy. - Czuję się jak na emeryturze, bo tyle ostatnio przeżyłam. Dla mnie to był naprawdę trudny rok, w którym czas liczył się podwójnie ( ) Ten rok sprawił, że muszę pogodzić się z pewnymi sprawami, które i tak jeszcze pewnie przede mną - mówi aktorka.
Czytaj: Anna Przybylska poszła do spowiedzi po 13 latach! "Znów kumpluję się z Panem Bogiem"
Przybylska podkreśla, że dziś najważniejsze jest zdrowie. Wierzy jednak, że Bóg doświadczył ją nie bez powodu. - Wyspowiadałam się pierwszy raz od 13 lat. Teraz znowu kumpluję się z Panem Bogiem. I myślę, że dostałam swoją lekcję od Niego w jakimś celu, po coś - stwierdza Ania.