Grób Anny Przybylskiej widać z daleka krętej drogi okalającej cmentarz na gdyńskim Oksywiu. Odwiedzający to miejsce jeszcze nie znajdzie się za płotem cmentarza, a już dostrzega spory biały krzyż górujący nad grobem, jedyny taki w tej nekropolii. A dalej na wprost furtki, na lekkim wzniesieniu jest grób Ani. Nie sposób go nie dostrzec. On. wprost tonie w białych kwiatach przynoszonych tu codziennie. Wciąż pali się kilkadziesiąt zniczy. Kto je zapala? Mieszkańcy Gdyni. Stała się rzecz niezwykła. Każdy, kto przyjdzie na cmentarz, musi przystanąć nad grobem Ani. Tu nikt obojętnie nie przejdzie obok jej mogiły.
- Taka młoda. Zostawiła trójkę dzieci. Nic im po pieniądzach, pięknym domu, jak matki nie ma - mówią dwie kobiety w średnim wieku, które na tym cmentarzu pochowały matkę.
Zobacz też: Anna Przybylska będzie miała swoją ulicę? Mieszkańcy Gdyni są za!
Nie mija kilka minut, a nad grobem staje troje innych mieszkańców miasta.
- Znałam Anię, moje dzieci bawiły się z nią. Była zwyczajną, miłą dziewczynką. A jak dorosła, cieszyliśmy się z jej sukcesów - mówi kobieta w średnim wieku. Gdy to opowiada, ma łzy w oczach. Jej koleżanka wykonuje ręką znak krzyża, odmawia po cichu modlitwę.
Za chwilę nad grobem staje rodzina Bystrzyckich z dwójką małych dzieci, 8-letnią Karoliną i 5-letnim Szymonem. Odwiedzili grób babci, a potem zaszli do Ani.
- Taka tragedia, aż. brak słów - mówi matka. Nie ma tu osoby, która na chwilę nie zatrzyma się nad tonącym w bieli grobem aktorki. Jakby Ania stała się dla nich kimś bliskim.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail